Zastanawialiście się kiedyś, na ile cechy wyglądu, charakteru, czy skłonności do popełnienia złych czynów są dziedziczne, przechodzą z pokolenia na pokolenie? Tytułowa "Fabrykantka Aniołków" jest legendarną postacią, którą straszy się niegrzeczne szwedzkie dzieci i, której grzech, niezdolność do miłości, zostawia ślad na życiu, przyszłego pokolenia. Dagmar, Laura, Ines to kobiety, które nie doświadczyły w swoim życiu, krztyny dobrego uczucia, zainteresowania, akceptacji. Czy najmłodszej Ebbie, żyjącej w cieniu tragedii, jaką była śmierć jej synka Vincenta, uda się prowadzić normalne życie, razem z mężem Mortenem, w domu na wyspie Valo?. Oprócz historii rzeczonych kobiet, których losy stykają się w retrospekcjach i wspomnieniach, znanego i lubianego policjanta Gosty, dla którego sprawa Ebby i zaginięcia rodziny Elvander, posiada osobisty wymiar. Kolejnym elementem książki jest polityka, za sprawą działalności, partii narodowej "Przyjaciół Szwecji" oraz tajemnica, która na zawsze połączyła piątkę przyjaciół: Jona, Sebastiana, Josefa, Percy'ego oraz Leona, do tego kolejne perypetie rodziny Falck-Hedstroem i jak zawsze, także i w tej części, nic nie jest takie jakim się zdaje, a ludzie nie są tymi, za których się podają. Ja się wciągnęłam i niezmiennie polecam.