Jak mawia moja polonistka, jeśli w domu jest jedna książka, to będzie to Biblia lub Pan Tadeusz. Nie wiem ile w tym prawdy, ale chyba wszystkie uczniowskie koszmary panów, których nazwiska kończą się na "kiewicz" przypadają mi do gustu bardziej, niż te, które mają być w teorii lżejszymi pozycjami na liście lektur szkolnych, bo Pan Tadeusz jak na razie jest moją ulubioną licealną lekturą.