Kiedy padła propozycja, żeby wspólnie z koleżankami z LC przeczytać "Drooda", nie zastanawiałam się ani chwili. Cel był szczytny : chciałyśmy uczcić pamięć naszego wspólnego, zmarłego w grudniu przyjaciela, który chciał ale już nie zdążył przeczytać tej książki więc przeczytałyśmy ją za niego......
Jestem świeżo po lekturze i nie bardzo wiem od czego zacząć, bo nie jest to książka, którą da się zopiniować w zaledwie kilku zdaniach. Nie wiem nawet do jakiej kategorii gatunkowej ją przyporządkować. Początkowo myślałam, że filarem tej powieści jest biografia wypełniona faktami z życia samego Dickensa i jego kolegi "po piórze" ,Wilkiego Collinsa, którego uczyniono narratorem tej powieści ale to tylko pozory. Autor nieustannie balansuje na styku kilku gatunków - są elementy horroru, kryminału, sensacji, powieści detektywistycznej, wiktoriańskiej i powieści grozy i ciężko stwierdzić gdzie przebiega ta granica. Wielowymiarowość powieści wymagała ode mnie też pewnej dozy uwagi - nieraz zastanawiałam się, czy opisywane wydarzenia dzieją się w rzeczywistości (powieściowej oczywiście), czy też są jedynie wytworem przepojonego laudanum i morfiną mózgu Wilkiego Collinsa...
"Drood" miał być naturalną próbą rozwinięcia tajemnicy skrywającej się za ostatnią powieścią Dickens’a, i tego właśnie od książki oczekiwałam. Jednak tytułowy Drood pojawia się w tej powieści dosłownie tylko kilka razy, bo też historia w mniejszym stopniu dotyczy jego, a w znacznie większym – obse...