Fragment powieści:
Zobaczył na progu ich dwoje.
Trzymał jeszcze broń przy ramieniu, nie zdążył jej opuścić.
- Nie! - krzyknęła Lenka. - Nie!
Ale palce już same nacisnęły spust i dwa strzały odbiły się echem o las i niebo nad nim.
A potem biegł w dół, nie ścieżką, ale przez zarośla ku rzece. Nie oglądał się za siebie. Wiedział, że nie ma po co się oglądać. Nie można się było zatrzymać, wszystko trzeba było zostawić za sobą, daleko za sobą, jak najdalej. Wciąż jeszcze trzymał broń w ręku, chciał ją rzucić - ale nie rzucił.
Zobaczył na progu ich dwoje.
Trzymał jeszcze broń przy ramieniu, nie zdążył jej opuścić.
- Nie! - krzyknęła Lenka. - Nie!
Ale palce już same nacisnęły spust i dwa strzały odbiły się echem o las i niebo nad nim.
A potem biegł w dół, nie ścieżką, ale przez zarośla ku rzece. Nie oglądał się za siebie. Wiedział, że nie ma po co się oglądać. Nie można się było zatrzymać, wszystko trzeba było zostawić za sobą, daleko za sobą, jak najdalej. Wciąż jeszcze trzymał broń w ręku, chciał ją rzucić - ale nie rzucił.