Od wielu lat wakacje dla mnie to Chorwacja. Klimatyczna okładka skutecznie zachęciła mnie do literackiej podróży.
Przed chwilą wysmażyłam długą, krytyczną opinię, popastwiłam się nad „Chorwacką przystanią", ale pomyślałam sobie, że zachowuję się wobec autorki jak vjestica ( bałkańska wiedźma), wszystko wykasowałam i napiszę najbardziej oględnie jak się da.
Moja Chorwacja jest inna niż opisuje autorka, inaczej smakuje, pachnie i wygląda, inni żyją w niej ludzie, nie jest nudna, a fascynująca.
Moje wyobrażenie o dobrze skonstruowanej fabule, o ciekawych postaciach i niebanalnym romansie też nie pokrywa się z tym, co znalazłam w treści książki.
Bardzo boleję nad zmarnowanym wątkiem wojennym, a prościuteńki język z dziwnymi wtrętami mnie nie przekonuje.
Ku sprawiedliwości - powieść szybko się czyta (za to dodatkowa gwiazdka).
Do Chorwacji wrócę nie raz, do powieści Anny Karpińskiej o Chorwacji na pewno nie. Nie dla mnie „Chorwackie powroty”.