"Na miłość i szczęście, nigdy nie jest za późno, na samotność zawsze jest za wcześnie"
To zdanie przypadkowo usłyszane, często towarzyszy mi w życiu, i skojarzyło się
w kontekście, czytania "Pozwól się uwieść". Bo jakie ma znaczenie ile mamy lat? 18, 46,
a może jesteśmy właśnie po 70-tce pochowaliśmy ukochanego męźa/ ukochaną żonę
i nie widzimy sensu w życiu. Książka ta jest jedną z tych, które mogą rozczarować, albo
w miły sposób zapełnić kilka wieczornych wakacyjnych godzin. Bo to właśnie wakacyjna, lekka książka o: asertywności, podniesienia się po bardzo bolesnym upadku, zainwestowania w siebie samego bez względu na opinię innych.
Marta- główna bohaterka, ma wszystko czego w życiu jej potrzeba, dwójkę dzieci, męża, psa, kota, wiecznie narzekającą matkę i młodszą siostrę.
Idyllę przerywa romans Rafała - a co za tym idzie decyzja o rozwodzie. Ta poniekąd przykra okoliczność, uruchamia "lawinę zdarzeń", która ma odmienić życie Marty.
To wszystko okraszone jest widokami rodem z greckiej pocztówki, oraz swojsko- polskiej Gdyni. I co pozwolicie się uwieść?