Dziennikarka Anna otrzymuje zawodową szansę życia - wyjazd na ogarnięte wojną Bałkany. W domu zostawia męża, którego zna i kocha od czasów szkolnych. Jednak pobyt w nowym miejscu, nowa rzeczywistość i nowe znajomości nie pozostają bez wpływu i na uczucia. Anna zakochuje się z wzajemnością w koledze po fachu, Blażu. Miesiące mijają i czas powrócić do Polski. Co okaże się silniejsze: nowa miłość czy przywiązanie i poczucie obowiązku?
Powiedzieć, że nie polubiłam się z główną bohaterką to mało. Bo jak polubić kogoś kto rano budzi się w ramionach kochanka a wieczorem idzie do łóżka z mężem? A na kolejnych stronach powieści autorka ukazuje nam coraz to nowe przywary Anny. Rozterki którego z mężczyzn wybrać właściwie nie dotyczyły ich, a jej wygody i tylko czasami obawy, że zawiedzie najbliższych. Dodatkowo kobieta ta chyba nie ma wyrzutów sumienia, by oszukiwać najbliższe jej osoby, gdyż nawet była wersja, że opuści męża dla Blaża, ale nie teraz... za kilka miesięcy. Cały czas okłamując i zatajając sytuację oraz uczucia. Wogóle miałam wrażenie, że Anna "chce zjeść ciastko i mieć ciastko". A kolejne sytuacje ukazują jej egocentryzm i niestabilność oraz nie liczenie się z uczuciami innych, nawet gdy chodzi o jej przyjaciółkę Lucynę.
Oprócz płytkości bohaterki, płytka i powierzchowna jest cała powieść. Płytka, bo tak naprawdę do mnie nie przemawia ani wielkie uczucie Blaża i Anny, ani cała reszta. Po prostu podczas lektury czułam się jakbym czytałam o czymś co dla samej pisarki pozostawało nieznane, tzn. jakby nie wiedziała co to wielka miłość czy prawdziwa namiętność i nieznając tego osobiście tylko to opisywała i to mocno nieudolnie.
Powierzchowna, bo autorka postanowiła na 500 stronach przedstawić 20 lat życia swoich postaci. I w ten sposób nie dostajemy ani spójnej opowieści, ani zbioru historii z życia, tylko ciągłe przeskoki, a spora część rozdziałów wnosi niewiele do ogólnego obrazu. I nie wiem czym kierowała się pisarka w wyborze opisywanych wydarzeń, bo ja nie mogłam znaleźć klucza. Dla przykładu najpierw dostajemy półroczny przeskok w opisywanych wydarzeniach, a następnie szczegółową listę zakupów. Jaki w tym sens? Jaki cel jest w pominięciu sześciu miesięcy życia, żeby za chwilę dowiedzieć się, że bohaterka kupiła młode ziemniaczki?
Za jedyny plus książki uznaję opisy sytuacji na Bałkanach na przełomie 1991 i 1992 roku. Co prawda tak jak i reszta powieści bardzo powierzchowne, ale rozumiem, że nie one były tu celem nadrzędnym, dlatego cieszę się, że były.
Interesująco czytało się dopiero rozdziały pisane z perspektywy Weroniki. Nie były one może przesadnie dobre, ale była to miła odskocznia od ciągłych przeżyć zgorzkniałej Anny.
Po książkę sięgnęłam zachęcona opiniami innych czytelników, którzy tak jak i ja chcieli zostać recenzentami drugiego tomu. I tylko perspaktywa egzemplarza recenzenckiego "Chorwackich powrotów" sprawiła, że nie porzuciłam lektury po jakiś 100 stronach i że przeczytam o dalszych losach Anny i Blaża.