Krzysztof Jaworski – najwybitniejszy polski poeta – odnawia znajomość z czytelnikami błyskotliwą, gorzką i ponurą, choć pełną humoru (czarnego) książką z wierszami „Ceremonia”. A ponieważ – jak mówi Jan Gondowicz, kiedy zaczyna obficie cytować – literaturę trzeba czytać, i ja pozwolę sobie zacytować. Na przykład wiersz „Amerykańskie miasta”: „Chciałem wam o nich opowiedzieć, / bo nigdy ich nie widziałem. / Są ponoć piękne. / Jak piękna może być tylko ziemia”. Albo ten, krótki, ale znaczący, „Plemiona”: „Słońce wschodziło i zachodziło. Odczuwaliśmy starość”. Na koniec „Miękki werniks”: „Zdrowie i urodę / zabieramy naszym / kobietom, / oddając im w zamian / siebie, / rzecz w istocie / bezużyteczną”. Ot, cały Jaworski – niewesołe z niego towarzystwo. Chociaż trzeba wiedzieć, że ten smutnawy uśmieszek (podwójny) skrywa ciepło i miłość do świata.