Napisać, że jestem podjarana, przeszczęśliwa… to za mało. DOCZEKAŁAM się! Nevada i Szalony Rogan wrócili! I to jak! Z przytupem!
Jeśli nie mieliście okazji jeszcze, żeby poznać tych dwoje to serdecznie odsyłam Was do mojej poprzedniej recenzji, w której opisuję pierwszy tom przygód Nevady Baylor.
Od tego momentu prawie dni liczyłam, aż paczuszka do mnie dotrze. I co? Dotarła. Siedziałam do 3 w nocy i czytałam, po czym musiałam iść spać chociaż na 2-3 godzinki i znowu czytałam.
Wspaniała książka, nie ma to tamto! A może po prostu… czasem chciało by się być taką Nevadą, mieć magiczne moce, walczyć i… nie mogę! Nie zepsuję wam tej przyjemności czytania! A warto!
O czym jest ta książka? To II tom, więc ciąg dalszy (i na szczęście nie koniec!) przygód Nevady. Dziewczyny na pozór „zwykłej” ale niezwykłej. Kogoś, kto stara się chronić swoją rodzinę, dbać o nią, przejmuje rodzinny biznes po ojcu i działa po to, żeby innym żyło się lepiej. Nie poddaje się i stawia czoła przeciwnościom. Mobilizuje do działania.
Tutaj mamy jeszcze więcej akcji, pięknych istot, magicznych wybuchów, widowiskowych pościgów, wywróconych samochodów, strzelaniny i namiętności.
Czekałam długo, żeby żar, który się tlił - wybuchł. Warto było czekać!
Piękne samochody, nieprzeciętny humor, iskry, które porażają, gdy tylko na stronice wkracza Rogan.
Wierzcie mi lub nie, ale ta historia jest i dla tyc...