Biały żar recenzja

Rozróżniacie różne odnogi gatunku fantasy? Ja tylko odróżniam Urban fantasy, może jeszcze uda mi się rozpoznać high fantasy. Dziś chciałabym wam przedstawić moje odczucia na temat jednego z lepszych Urban fantasy, według mojej skromnej opinii oczywiście. “Płoń dla mnie “ Ilony Andrews była dla mnie książką, która niespodziewanie znalazła się w mojej topce. Pełna romansu, lecz nadzwyczaj wciągająca książka doczekała się kontynuacji a ja z przyjemnością sięgnęłam po “Biały żar”. Po drugim tomie nadal się zachwycam tą historią i nie mogę się doczekać kolejnego tomu. Mam nadzieję, że nowy rok przyniesie szybko informacje o dacie premiery, ponieważ jest mi mało tej historii i chcę więcej. “Płoń dla mnie” przepełniał romans, lecz drugi tom to gonitwa akcji, było jej pełno i można było się nudzić nawet chwili.

Nevada Baylor jest szefową rodzinnej agencji detektywistycznej. Posiada dar, który do tej pory był trzymany w tajemnicy. Wracamy do jej historii w chwili, gdy Nevada decyduje się użyć swojego daru, by znaleźć porwaną dziewczynkę, której życie jest zagrożone. Nevada jest jak ludzki wykrywacz kłamstw, nic przed nią się nie ukryje i właśnie tej mocy nie powinna ukazywać, ponieważ na świecie jest ktoś, kto zrobi wszystko, by dowiedzieć się, kim jest Nevada. Szalony Rogan znów staje jej na drodze i jest zmuszona z nim po raz kolejny współpracować. Jego szaleństwo jest jej znane, lecz czy może się czuć przy nim bezpieczna?

Po raz kolejny wydawnictwo Fabryka słów wydała książki o Nevadzie w dwóch szatach graficznych, poprzednio moje serce skradła fioletowa okładka, a tym razem wybieram czerwoną, choć muszę przyznać, że te białe mają coś w sobie, że też przyciągają oko. A wy którą byście wybrali?

Ta książka w swoim stylu jest po prostu genialna, nie mogłam się od niej oderwać i, mimo że niedawno ją skończyłam, mam ochotę po raz kolejny się za nią zabrać. W roku 2022 obiecałam sobie, że nie będę kupować impulsywnie książek, ale te dwie na 100% zagoszczą u mnie na półce. Mam problem, który tom wybrać jako ten lepszy, oba są od siebie tak różne, a zarazem tak do siebie podobne, że chyba na równi je uwielbiam.

Akcja, tego w tym tomie nie zabrakło, ledwie dwójka bohaterów wygrzebuje się z jednej katastrofy, a za chwilę dzieje się tyle, że nie tylko oni są w niebezpieczeństwie. Po raz kolejny powiem, że uwielbiam babkę Nevady, ta kobieta to sztos, z przyjemnością poczytałabym o niej coś więcej.

Mogłabym wymieniać punkty książki, które mi się podobają, lecz pewnie zabrakłoby mi miejsca w końcu, ale powiem wam, że jestem zakochana w świecie, który wykreowała *autorka. Świat ten jest złożony, magiczny, brutalny i zaprojektowany w każdym drobnym szczególe. Nie mogę również nie wspomnieć o bohaterach, kolejny punkt warty wzmianki. Uwielbiam każdego z osobna i kocham ich razem. Duet Nevady i Connora jest świetny, nie rozpływają się nad sobą, dogryzają sobie, zaczepiają się i zarazem ubóstwiają. Bohaterowie są tak skonstruowani, ze w jednej chwili ich się uwielbia, a za chwilę ma się ochotę nimi wstrząsnąć.

Książka zawiera w sobie dobre fantasy, magię, szaloną akcję, romans, zabawne dialogi, czyli wszystko, co powinna mieć dobra książka. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom, a wam polecam cały cykl i czekam na wasze wrażenia.

*autorka to tak naprawdę para autorów, którzy piszą pod pseudonimem Ilona Andrews.