Praga, Praga...jakiś czas temu miałam okazję przespacerować się tą warszawską dzielnicą. Zajrzałam na bazar Różyckiego, gdzie akurat odbywał się targ staroci i mimo, że ta okolica ma swój niepowtarzalny klimat, to ja raczej trzymałabym się na co dzień z daleka od tego miejsca;) Ale jakież to było dobre wprowadzenie do książki "Bez Odpowiedzi" Tymona Zapraskiego.
Akcja powieści rozgrywa się niespiesznie. Na początku mamy do czynienia ze swoistą obyczajówką. Autor przybliża nam postać Krzysztofa- opowiada jak toczy się jego życie po śmierci żony, w którym został z dorastającym synem. Na czym polega jego praca, jako dziennikarza śledczego (tu pojawia się pierwsza wzmianka o zaginionym fotografie, którego będzie dotyczyć reszta powieści) oraz co nie o o rodzącym się uczuciu do pewnej kobiety. Dopiero gdzieś w połowie książki dostajemy tak długo przeze mnie wyczekiwany wątek kryminalny, kiedy to Milczar zaczyna prawdziwe śledztwo w sprawie zaginionego Adama.
Fabuła opisana jest z pespektywy głównego bohatera, za co duży plus. Jak już zaznaczyłam, ta książka nie pędzi szybkim tempem, nie ma zaskakujących zwrotów akcji, ale klimat prawobrzeżnej Warszawy jest bardzo odczuwalny i genialnie wprowadza Nas w niepokojący nastrój. Szemrane interesy, typy których spotkać byśmy raczej nie chcieli wszystko to otoczka dla dobrego kryminału. Jeśli jednak szukacie mocnych wrażeń, możecie poczuć niedosyt. Według mnie ta pozycja, to jednak bardziej obyczajówka z wątkiem krym...