Wszystko może być pierwsze i ostatnie jednocześnie. Wyjście w góry, zakupy w osiedlowym sklepie, łyk kawy z ekspresu w pracy, czy rozmowa z miłą osobą. Pierwsze i ostatnie w życiu, dlatego warto żyć, jakby to wszystko było właśnie takie, bo gdyby śmierć, gdyby wypadek... Życie jest nieprzewidywalne i rozdaje własne karty. I o tym jest w pewnej mierze „Bez odpowiedzi” Tymona Zapraskiego. A dlaczego tylko w pewnym wymiarze? Ta powieść jest dwuwymiarowa. Główny jej trzon stanowi tajemnicze zniknięcie Adama, świetnego fotografa. Był i nagle go nie ma. Wyszedł z dom, pożegnał się, jak zwykle. Zamknął za sobą drzwi i ponownie ich już nie otworzył. Był, a teraz jest pustka po nim. Ową pustkę obiecał wyjaśnić Krzysiek, redaktor śledczy w sprawie zaginionych osób z Fundacji Szukamy Cię. To obraz zasadniczy książki, widoczny, wynikający z fabuły. Ale. Jest i drugi, nieco w oddali, który ma istotne znaczenie. To losy człowieka, wdowca Krzyśka, który mimo upływu dwóch lat od śmierci żony nie może poradzić sobie ani z życiem, ani z sobą. Nosi w sobie rozdartą duszę i głowę w rozsypce. Nie pasuje do szybko gnającego świata, które wymusza zmiany w sobie, akceptację tego, co się ma i tego co przyjdzie. Niezgoda, to z niej prywatnie składa się Krzysiek. Jego życie to nieustannie tykający zegar, który odmierza czas do końca.
„Każdego dnia mnóstwo czasu przepada gdzieś bezpowrotnie. (…) To tak wiele chwil, których nie warto tak po prostu tracić. Chciałbym je wykorzystać, nie mieć poczucia oddania ich za darmo”
Autor, Tymon Zapraski nakreślił coś na wzór literackiego kina o ruchomych stronach. Bo jak inaczej wytłumaczyć pracę i to, co skrywają drzwi własnego mieszkania? Jak szukać śladów przestępstwa i rozumować taktycznie, podczas gdy świadomość otula syna śpiącego za ścianą pokoju? Jak pracować, jeśli w gdzieś w duszy rodzi się potrzeba bliskości i czułości? Życia prywatnego nie nosi się do pracy, nie łączy z nim. Zamykasz drzwi, jak bohater „Bez odpowiedzi”, a stojąc na klatce schodowej modlisz się w duchu, by było ci dane do tego domu wrócić.
Krzysiek to ktoś na wskroś ludzki. Normalny. Jak my. Robi co może, upada by wstać, ryzykuje, by ratować. A gra toczy się o wysoką stawkę. O człowieka. Jednak czytając zadajesz sobie pytanie, czy reguły owej gry akceptują wymianę – człowiek za człowieka? A może śmierć za życie? Czy reguły, jakie obowiązują w praskiej grze mają w ogóle rację bytu?
Bohaterowie to zwykli ludzie postawieni przez Tymona Zapraskiego na literackiej planszy powieści, która rządzi się swoimi prawami. Każdy ruch wymusza kolejny. Im więcej rzutów kostką, tym niebezpieczniej. Pada szóstka? - pytasz – i to teraz? Śmierć w wypadku? Śmierć po zastrzyku o niewidomym składzie? Głód i agonia? Pada szóstka... i cisza. Nie ma nic. Nie ma nikogo. Wszystko zostaje bez odpowiedzi, w zawieszeniu, w próżni.
Ta powieść posiada precyzyjnie opracowaną fabułę. Czyta się z zapałem, z ciekawością i z zaangażowaniem, a jej siła tkwi w prostocie. „Bez odpowiedzi” to lustro odbijające nas. Tu są prawdziwi ludzie i ich codzienne troski, bolączki, słabości. Tu jest życie, życie jakie znamy z autopsji, dlatego ta powieść tak wciąga.
„Każdy z nas porusza się jak rzeka, ocierając się o przypadkowe sprawy, które zmieniają los nas samych, a może i naszego świata.”
#agaKUSIczyta