Gdyby nie to, iż wiem, że to rzetelny reportaż, skomentowałabym, że autorkę poniosła fantazja i trochę przekombinowała. Niestety, to nie thriller, ani kryminał z fikcyjną treścią. Ani nie zbiór morderstw dokonanych przez wielu zbrodniarzy. To rzecz o życiu jednego tylko chłopaka, potem młodego mężczyzny, który najpierw był Lesiem, potem Leszkiem Pękalskim, Wampirem z Bytowa, wreszcie Bestią. Dziś, wskutek ustawy o bestiach z 2014r. jest dożywotnim, mam nadzieję, pensjonariuszem specjalnego ośrodka w Gostyninie. Zabił wielokrotnie, choć został skazany tylko za jedną udowodnioną zbrodnię.
W dzieciństwie nie było mu lekko, bez rodziny, tylko z biologicznymi, nie akceptującymi go rodzicami, tułaczka po Domach Dziecka, ciągłe doświadczanie przemocy, brak w otoczeniu osób, które ukształtowałyby go moralnie i przekazały społeczne wzorce. Ciągle, brudny, głodny, nieuczesany, niekochany, nie obchodził nikogo. Z jednym wielkim, obsesyjnym marzeniem - znaleźć żonę, która by go kochała i zaspokajała jego potrzeby. Można współczuć, nieprawdaż? I o tym da się czytać. Tyle że potem w książce i życiu Leszka zaczyna się ZŁO. Zło w czystej postaci. Kilkadziesiąt zbrodni, niewinne ofiary. Morderca wprawdzie lekko upośledzony i prymitywny, ale hardy, pomysłowy, silny i sprytny. Zabija za odmowę randki, seksu, dla rozrywki lub z byle powodu. Nie ma skrupułów, uważa że jest bezkarny. I tak przez kilkadziesiąt zbrodni, przez wiele lat. Czy teraz żałuje? Tak, ale twierdzi, że tylko teg...