Dawno, dawno temu, kiedy świat był piękny i młody, chodziłam do kółka teatralnego. I tam koleżanka recytowała wiersz, którego za nic nie mogłam później znaleźć, a którego słowa idealnie oddają moje ostatnie tygodnie: "świat mnie połknął, wymemłał i wypluł".
Wciąż nie wiem, czy jestem już na etapie wyplucia, czy jeszcze memłania, ale jestem! Zaglądam na kanapę i staram się reagować na wszystkie wnioski, pisma, zażalenia :) Nawet jeśli mniej mnie widać, to gdzieś tam działam w tle, a w międzyczasie toczę nierówną walkę z życiem.
Dzisiaj postaram się posiedzieć na portalu dłużej, więc jeśli macie jakieś pytania, śmiało piszcie. Dzisiaj jest mój kanapowy wieczór, czyli mam już pod ręką kawę i ruszam do pracy! :-)
Zawsze! Ale to nic! Ostatnio robiłam zdjęcie książki na balkonie i sobie myślę, byle nie wypadła, bo będę musiała wychodzić i biec dookoła budynku. Oczywiście, że poleciała w dół, ale o dziwo, nie ucierpiała :D
@dominika.nawidelcu - to dobrze, że nie ucierpiała! Ale wyobraź sobie, co by było gdyby spadła do sąsiada. Oo''
@LetMeRead - no przede wszystkim wtedy książka będzie do wyrzucenia (a to zawsze szkoda), kawa się wyleje (wielka szkoda) i jeszcze do tego uciapra się to ładne wzorzyste siedzisko, a potem podłoga, i zamiast czytać trzeba będzie sprzątać. No tragedia, powiedziałabym. :(
