Cytaty Max Czornyj

Dodaj cytat
W umyśle komisarza się kotłowało. Nie była to jednak kotłowanina konstruktywna, prowadząca do jakichkolwiek konkretnych wniosków, lecz podtrzymująca stan permanentnego chaosu. Tak trwał od kilku dni...
Zaburzenie normalnego rytmu dnia, oderwanie od obowiązków, choćby te były całkowicie trywialne, sprawiło, że komisarz pogrążył się w beznadziejnej żałobie oraz pustce samotności. Jego życie potoczyło się tak, że został kompletnie sam.
Śmierć Tamary Haler, jego służbowej partnerki, a do tego przyjaciółki, kompletnie go przybiła. Od kilku tygodni nie potrafił się pozbierać.
Był potężnym, zwalistym mężczyzną, choć teraz, w wieku prawie sześćdziesięciu lat, część dawnych mięśni pokryła już warstewka tłuszczyku. Mimo to jego sylwetka zwracała uwagę i większość ludzi schodziła mu z drogi. Tymczasem on maszerował prosto przed siebie niczym koń z klapkami na oczach.
Ku swemu rozczarowaniu niezatrzymywany wyszedł na zalaną słońcem ulicę. Spacerowały nią tłumy turystów. Z rzędu budek pełnych rozmaitych przekąsek, automatów do gier i sprzętów plażowych ryczały wakacyjne piosenki. Mieszały się w przerażającą kakofonię dźwięków.
Deryło z całej siły uderzył w bok automatu do gier. Ze środka dobyło się brzęknięcie, a do metalowej kieszeni wpadło kilka monet. Komisarz wyjął je i przeliczył. Zostawił sobie kwotę, którą zainwestował w oszukańczą grę, a resztę z powrotem włożył do maszyny.
Cień gwałtownie zerwał się w jej stronę. Nim kobieta choćby drgnęła, przyłożył do jej policzka brzytwę. Następnie drugą dłonią wyciągnął przed nią lustro - tak, by odbiła się w nim jej twarz. W półmroku ledwie rozpoznała własne rysy.
Wiara we własną nieśmiertelność to jeden z największych grzechów ludzkości.
Zbliżyła się do chłopaka i delikatnie objęła go za kark. Patrzyła mu prosto w oczy. Jak kotka oblizała usta i wydęła wargi. Była ładna i wiedziała o tym. Od zawsze miała powodzenie u mężczyzn. Nie musiała dbać ani o mocny makijaż, który bardzo lubiła, ani o sposób ubierania.
Komisarz momentalnie się rozbudził. Dopił resztkę stojącej na biurku wody, po czym odstawił szklankę tak mocno, że niemal się zbiła. Przed oczami stanął mu napis odsłonięty spod farby. Pewna dziwna myśl zakołatała mu w głowie.
W swoim kostiumie wyglądała jak jedna z ikonicznych korporacyjnych karierowiczek, które niczym w mundurze każdego dnia wyruszają na bój z całym światem.
Komisarz nie cierpiał niedomówień oraz gremialnych raportów.
Rzucił uczelnię, jednocześnie zrywając wszelkie kontakty ze znajomymi. To drugie nie stanowiło zresztą specjalnego problemu, gdyż Jakub z nikim się nie przyjaźnił, a miał ledwie kilkoro bliższych znajomych.
Wiatr niósł swąd rozkładu. Gdzieś w pobliskich krzakach musiała leżeć padlina. Pewnie upolowany przez kota ptak albo małe zwierzątko. Czasem byle szczur potrafił cuchnąć tak, jakby zdechł wielki knur albo krowa. Była to kwestia pogody oraz nekrofauny.
Płacząc po śmierci bliskich, płaczemy po swojej stracie. Płaczemy samolubnie. Samolubnie cieszymy się, smucimy i współczujemy. Współczucie to kurewsko samolubne uczucie.
Moim przeciwnikiem od początku był wyłącznie strach przed życiem. Każdy, kto pragnie umrzeć, w najmniejszym stopniu nie zasługuje, by żyć.
Ulga to najczystsza z możliwych emocji.
Istnieją obrazy, które należy jak najszybciej przetrawić. Mówienie o nich stanowi jeden ze sposobów na odreagowanie strasznego widoku.
Pojedynczy przechodnie szli szybko, dygocąc z zimna. Wydawało się, że atmosfera świąteczna gdzieś się ulotniła i zastąpił ją zwykły zimowy marazm. Znikąd nie dobiegały dźwięki kolęd ani piosenek bożonarodzeniowych, które przecież dało się słyszeć już od ponad miesiąca.
Młodszy z Deryłów miał zwyczaj porządkowania informacji przez mamrotanie ich pod nosem lub relacjonowanie osobom w swoim otoczeniu. Raz usystematyzowane zostawały w jego głowie na zawsze, lecz wymagały tego specyficznego procesu archiwizacji.
To Filigranowa Gwiazda na fotografiach sprzed lat. Jest naprawdę piękna! Spójrzcie sami, jak starannie ja wykonano.
Nie tylko jego zżerała ciekawość. A jak mawiał pan Józef, ojciec braci, ciekawość to pierwszy stopień do piekła.
Wymienili porozumiewawcze spojrzenia. Eryk zachowywał się w ten sposób tylko w jednym przypadku. Wtedy, gdy trafiał na trop nowej zagadki. Niesamowity, wręcz nadprzyrodzony instynkt nigdy go nie zawiódł.
–Pusta kart­ka? – Ewa par­sk­nę­ła. – To żart?
–Może…
–W takim razie Świę­ty Mi­ko­łaj ma kiep­skie po­czu­cie hu­mo­ru. To już lep­sze mają umar­la­ki na cmen­ta­rzu – wtrą­cił Roman. – A wia­do­mo, że są kom­plet­nie sztyw­ni.
Ludzie nie rozumieją, że najlepiej im samym ze sobą. Wszystko jest interesem. Miłość jest dobra tak długo, jak długo przynosi korzyść obu stronom. Potem przychodzi rozczarowanie albo śmierć.
Życie ma wiele wymiarów, choć może wydawać się bardzo proste.
Nie możemy zrozumieć bólu, o ile go sami nie czujemy.
Wszyscy jesteśmy tacy sami, rządzą nami tylko różne motywacje.
Usprawiedliwiając innych, zazwyczaj robimy to tylko po to, by usprawiedliwić samych siebie.
To zupełnie nie pasowało do jej mocnego, wytrwałego charakteru. Tyle że każda, nawet najsilniejsza osobowość ma na sobie rysy. Pęknięcia, przez które, niczym woda, może wedrzeć się strach. Pewne okoliczności zmieniają tę wodę w lód i rozsadzają nawet tych, którzy wydawali się twardzi niczym głaz.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl