Cytaty Irada Wownenko

Dodaj cytat
Pokochaj mnie różną - brzydką, krzykliwą i skłonną do płaczu, jaka jestem, kiedy wędruję po ciemnych zakamarkach pamięci, gdzie piętrzą się przykryte zakurzoną czarną płachtą skrzynki złych myśli i złych uczynków, rozpadające się ostrymi kantami...
Gdy surrealizm zbiegów okoliczności osiąga masę krytyczną, to - jak bomba atomowa - w którymś momencie eksploduje, razi falą uderzeniową absurdu i zaczyna napromieniowywać ludzi psychotycznym szaleństwem.
(...) kryzys w miłości jest niczym w porównaniu z miłością utraconą, z milczeniem i obojętnością, które nieuchronnie poprzedzają koniec. Kryzysy przynajmniej przeżywa się we dwoje, rozstania w dwóch odrębnych przestrzeniach samotności.
(...) bo są przecież kłamstwa szlachetne z powodu ich konieczności, takie ratujące nadzieję, takie, za które powinno się iść do nieba. Wtedy kłamać się powinno. Ty tak jeszcze nie potrafisz, ale powinieneś się nauczyć. Naucz się. I gdy należy, to okłamuj...
Mamy do dyspozycji tylko teraźniejszość. Z początku wyobrażamy sobie długą przyszłość, a pod koniec już tylko wspominamy długą przeszłość.
(...) bo Ty kradniesz kobiety, zachwycasz wchodzisz w umysł, podobasz się, bo z Tobą chciałoby się nawet krzywdy.
Przed strachem nie da się uciec. Można go tylko przepuścić przed siebie. Dopiero wtedy okazuje się, że strachu nie ma. Jestem tylko ja.
Chłop, jak go baba dobrze karmi, to nigdy nie pójdzie do innej (...). W łóżku każda jest taka sama, ale w kuchni nie.
Książki na półkach więcej mówią o człowieku, niż jego życiorys zapisany odręcznie na kartce papieru.
W zwierciadłach twarzy można ujrzeć własne odbicie i pojąć, że bez względu na to, w jakiej rzeczywistości żyjemy, wszyscy jesteśmy martwi. I nasze życie jest śmiercią.
Nie ma chyba większej samotności niż brak człowieka, któremu ufa się na tyle, iż chciałoby się mu wyznać swoje pragnienie lub zamiar zakończenia filmu.
Przez cały dzień oswajam się dzisiaj z tą myślą, że przestałam być dziewicą, nie będąc kochaną.
Przed miłością nie da się uciec. Ona jest jak przekleństwo.
Pamięć płata nam różne figle: przechowuje każdy krok i zakręt na dobrze znanej drodze, a czasami męczy nas widziadłami, powodując przejmujący ból.
- Joshua, proszę, nie dawaj mu LSD! On może poczuć, że mu mózg od ciała się oddzielił, i zrobić coś złego ciału. Joshua, proszę cię! On ceni tylko swój mózg...
Za dużo tu Ciebie! Zbyt wiele miejsc zaznaczyłeś sobą na moim terenie.
Rozmyślam o Panu. Rozmawiam o Panu. Zasmucam się Panem, a potem śmieję się do myśli o Panu.
Nie ma nic gorszego od wątpliwości. Dlatego mówi się, że pochodzą od diabła.
- (...) Gdzie jesteś. Co się stało?
- Na twoim skwerku. Płaczemy sobie z deszczem i jest nam dobrze.
Człowiek żyje, dopóki wszystko go ciekawi.
Nie ma złych narodów, są tylko źli ludzie.
Mimo wszystko miłość - Anna zawahała się - jest konieczna. Trudno wtedy zachować trzeźwy umysł, to prawda. Jednak wyrzec się jej znaczy zrezygnować z życia. Lepiej być bezbronnym i trwać w ślepym zachwycie, ale żyć.
Miłość to szczególny stosunek do obiektu uwielbienia, który wywołuje zachwyt bez względu na to, jaki jest. Po pewnym czasie naturalnie zachwyt mija.
Bliskość komuś odebrana zdradą, śmiercią, złym uczynkiem, złym słowem, oddaleniem, niegodziwością, milczeniem, zapomnieniem, zaniedbaniem, może być bowiem powodem ogromnego cierpienia.
Wiesz, wydaje się nam, że nic strasznego nie może się przydarzyć, że jesteśmy pod szczególną opieką. (...) Ale nagle coś się dzieje i zdajemy sobie sprawę, jak łatwo nas zranić, zniszczyć, a przede wszystkim, że są rzeczy, których nie da się odwrócić.
(...) robi się lżej na duszy, kiedy ktoś inny przeżywa to samo co my. Dziwne, że kiedy jest nam dobrze, jesteśmy zakochani, wydaje się, że nikt inny niczego podobnego nie doświadczył. Ale kiedy przychodzi nieszczęście, cieszymy się, spotykając ludzi, którzy przeżyli taką samą albo gorszą biedę. Orientując się, że nie jesteśmy na świecie sami.
Urojone liczby, urojone życie. Znam to, wymyślam siebie, swoje miejsce w czasie i przestrzeni - pomyślała Anna - a przecież czasem nie jestem pewna, czy naprawdę istnieję. Muszę spojrzeć w lustro, żeby upewnić się, że jestem. Urojona kobieta, urojona żona, niczyja ukochana. Tak... Wystarczy, nie będę psuć sobie dnia.
Nie wiem czy jest gdzieś limit cierpień przypadających na jednego człowieka. Podobno dostajemy ich tyle, ile jesteśmy w stanie udźwignąć.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl