Weronika

@Black, no wiadomo. Z el Nino łączy mnie więź emocjonalna. Jak nic. :D

Neymara (czy jak go się pisze) widać raczej nie będzie. Liczę raczej na Hulka.

Jak będą karne, to niestety, muszę przyznać, Brazylia przegra. Dlaczego? Bo Hiszpanie mają najlepszego bramkarza (to jest tak jasne, jak wygrana Włochów z Urugwajem w karnych). Jednak jeśli tylko Brazylia zdobędzie przewagę w meczu, to Hiszpanie nie mają szans. Na to liczę...

Czyli aktualnie hiszpańscy kibice mają miażdżącą przewagę... Nie ma na sali kibica Brazylii?
[jak dla mnie dla Hiszpanii może strzelać tylko Torres :D]

Ja siedzę z Młodym i obydwoje jesteśmy za Brazylią. Chociaż zdajemy sobie sprawę, że gospodarze nie są faworytami...

@Black, ja po dwóch meczach, na trzeci czekam.
Szczególnie, że jak na razie drużyny przeze mnie obstawiane wygrywają. [osobiście nie wyobrażałam sobie Polaków z taką grą w turnieju finałowym, jednak po końcówce trzeciego i całym czwartym secie zmieniam zdanie - nie przyniosą wstydu, zasługują, zaczynają grać tak jak zawsze. Tylko cały czas się upieram, że drugiego rozgrywającego nam brakuje]
...

[dzisiaj będą rozmowy o sporcie. jak nic:D]

Ja pozmieniałam wszystko w Krainie (w ogóle, były myśli, żeby porzucić ją i założyć coś nowego), troszkę poczytałam, a teraz biorę się za film. Wyzwanie na te wakacje - będąc w domu jeden film dziennie.

Jest i Mery! (wakacje bez Przystani? nie ma wakacji bez Przystani!!!!)
Dobry wieczór.

Amethyst, u mnie podobnie. Co trzeba wziąć? Chusteczki, okulary przeciwsłoneczne (na powrót, żeby nic nie było widać...). No i jak to ja, oglądam jednym okiem Hiszpania-Włochy. :-)

O matko, te książki pani Ficner-Ogonowskiej ciągną się jak brazylijskie telenowele, ale poprawiają nastrój cudownie. Jak się ma nastrój, to też się je czyta cudownie. A już w listopadzie kolejna!!! I oczywiście spać mi się po nich nie chce...

@Black, to widzę, mieszkamy w podobnych miasteczkach. Tylko u mnie na szczęście zgoda rodziców jeszcze jest...
@Amethyst, ja też mam, też czasem słucham. W dłuższych drogach szczególnie :)

Istnieją pociągi, busy, autobusy, samoloty, samochody, własne nogi (w jednej z aktualnie czytanych przeze mnie książek staruszek idzie na drugi koniec Anglii - na piechotę)

Tu smutno, w książce smutno, jeszcze leci "candle in the wind", zwariować można. Nie ma nikt nic wesołego do opowiadania?!

Ja sobie tak myślę, że w klasie są jedynie dwie osoby (góra trzy) za którymi nie będę tęskniła. Bo wiecie, to tak uzależnia, spotykanie się dzień w dzień rano, gdy wszystko zdarzyć się może (i gdy mam najgorsze humory), ci ludzie zaczynają ciebie coraz bardziej rozumieć... Idę czytać, bo ja będę ryczeć zaraz.

Jak się wreszcie wszystkie zgramy z terminami, to przyjeżdżamy. Wiem tylko, że to musi być po 6 lipca. Ja na samym początku mogę praktycznie każdego dnia, wyjeżdżam dopiero gdzieś pod koniec, albo troszkę wcześniej (w połowie). No i nie wiem, kiedy przyjeżdżają kuzynki, a że ich nie zostawię, to to też trzeba brać pod uwagę...

A ciasto mam, a jak! Nie ma to jak piekarnia na osiedlu, która jest własnością koleżanki...

@Amethyst, widzę, że mamy podobnie. Ja ryczeć będę strasznie, 9 lat robi swoje. Jeszcze trzy dni, jest się czym cieszyć... :-)

Czekoladowa, patrz, a ja na etapie drugiej klasy myślałam: co to za ludzie! Masz jeszcze rok, to wszystko się zmienia... :p (zazwyczaj na lepsze).
No idę po to ciasto!!!

Sukienki: czarna (króciutka, ale stylowa), biała (świetnie leży, z koronką na górze) i brzoskwiniowa (ładna, ale jakby niezbyt elegancka, chociaż kolorem króluje nad innymi).
W ogóle, zapomniałam całkowicie, że mam przynieść ciasto na gimbal (i upiec, moja mama do tego ręki postanowiła nie przykładać), a że zaczęłam czytać, to zapomniałam. Lecę je kupić!

@Amethyst, kobieto, co za wyniki!!! Gratulacje.
Ja jutro mam bal, z jednej sukienki zrobiły się trzy, ja cały czas nie jestem zdecydowana, w której pójdę... Poza tym, jak mi dzisiaj przyszła "Zgoda na szczęście" to oczywiście nic innego nie robię, tylko czytam...

Wpadaj do mnie, pizza przyszła, leci jednocześnie HiC (moja desperacja cały czas trwa) i jakiś mecz. Da się przeżyć.

To miłego zastanawiania. Ostatecznie zostaje ci wieczór z książką, nami bądź też pizzą (matko, kiedy przyjdzie moja pizza!!!). A co czytasz teraz?

Bo?

Dobra, koniec tematu.
Jak wczorajsza impreza?