Podczas alarmów również nie pozwalali nam niczego zabrać. Tak jak siedzieliśmy mieliśmy wyjść i tyle.
A co do meczu! Cóż za emocje! Choć tak naprawdę tylko na niego zaglądałam, to później aż usiadłam i oczom nie wierzyłam. Tak krzyczałam, tak się emocjonowałam, że aż moja mama oglądała ze mną karne i tylko po oddaniu każdego strzału spoglądała na mnie, czy czasami to krzesło na którym siedziałam wytrzyma nadmiar tych emocji, czy nie.
Ech recenzja skończona, jeszcze tylko jutro ją na spokojnie przeczytam, jak tylko będę miała czas, więc można iść spać, a raczej trzeba, bo jutro mam zalatany dzień. Dodawajcie mi otuchy po 12, bo idę do dentysty i choć dentystkę mam świetną to i tak każdej wizyty się boję.