“– Czasem najważniejsze decyzje trzeba podjąć szybko. Zwłaszcza jeśli mogą zmienić całe twoje życie na takie, o jakim każdy może tylko pomarzyć.”
“– Seba mógłby się pospieszyć. – A widziałaś, żeby w tym kraju komukolwiek się spieszyło? Poza inflacją?”
“(...) obiecał, po czym zmierzwił kędzierzawą czuprynę tak, jakby próbował uporządkować ukryte pod nią myśli.”
“– Naprawdę nie wiem, jak pani pomóc. Może i jestem specem do spraw beznadziejnych, ale pani jest z kategorii „jak ożywić trupa”. Obawiam się, że ostatni ktoś, kto to umiał, został ukrzyżowany prawie dwa tysiące lat temu. Ja, niestety, nie umiem czynić cudów, a pani takowego wymaga.”
“– Czas to pieniądz. A tych, jak zrozumiałam, nie mam zbyt wiele. – Nie ma ich pani w ogóle – skorygował jej rozmówca. – Jest pani zadłużona bardziej niż Grecja i Wenezuela razem wzięte. Nie wiem, jak to pani zrobiła, ale w ciągu trzech lat straciła prawie tyle pieniędzy, ile poprzedni rząd wydał na to lotnisko, na którym ciągle pasą się krowy. Przyznam, że widziałem już niejeden zmarnowany biznes, ale czegoś poprowadzonego z takim rozmachem w stronę katastrofy jeszcze nie. – Widać mam wyjątkowy talent – mruknęła Mazurek.”
“(...) Za moich czasów nie byłeś takim fajtłapą! – Byłem, tylko się kamuflowałem – przyznał szczerze Sebastian.”
“– A idź! – fuknęła wściekle Lilianna. – Takiej to nawet wystrzał z działa przeciwpancernego nie zaszkodzi. Daj spokój! Co jej się miało stać? Przecież spadła na trawę. I to z pierwszego piętra! – Z drugiego – sprostował z troską Sebastian. – Ja bym jednak sprawdził. Mogła się uszkodzić. – To jest wysportowana laska, tenisistka, a nie jakaś toyota, żeby się miała uszkodzić – Mazurek machnęła niecierpliwie ręką. – Co najwyżej będzie miała kilka zarysowań. To znaczy tych no… zadrapań!”
“Zbrodnia nie pyta o pogodę. Wychodzi z cienia dokładnie wtedy, gdy odwracasz wzrok.”
“Sandomierz nie spał. Po prostu czekał, aż znowu ktoś obudzi jego najciemniejsze wspomnienia.”
“Niektóre burze zaczynają się od szeptu. Ten szept miał twarz i zniknął zbyt szybko.”
“– Ma pani chwilę? – Starsi ludzie mają już tylko chwilę – odpowiedziała kobieta z uśmiechem.”
“(...) najlepszym sposobem, aby z kimś porozmawiać, jest z nim porozmawiać”.”
“Daniel szedł pewnie. Znał zasady. Jeśli chcesz być niewidzialny w szpitalu, rób wszystko, jakbyś przynależał do tego miejsca. Przeciętne ubranie, wyraz zmęczenia na twarzy, w dłoni reklamówka ze sklepiku na parterze, a w niej bułki, jogurt i woda. Szedł w końcu do pacjentki i musiał zapobiec śmierci głodowej, na którą niemal skazywały szpitalne kuchnie.”
“– Mądre rzeczy pan mówi, panie Zygmuncie. – Bo jak życie uczyło, to notowałem. – Starszy mężczyzna popukał się w bok głowy. – Niech pan zapamięta. Strach i żal zazwyczaj wyglądają tak samo i dość łatwo je pomylić ze sobą. Bruno zanotował.”
“Nie uśmiechał się. Nikt się nie uśmiecha, gdy wchodzi w pakt z diabłem.”
“– Zjedz coś – polecił mu. – I umyj się, w tym stawie chociaż – dodała prokurator. – Znałem takiego jednego, co się mył i nie żyje – odpowiedział jej Dunder. – Z czystości umarł? – zapytała Hojda. – Samochód go przejechał – odpowiedział stary i wyszczerzył zęby w zadowoleniu z ciętej riposty.”
“– Postępuj z ludźmi tak, jak sama byś chciała być traktowana – odpowiedział jej Bruno.”
“– A o czym będzie ta książka? – O Polakach (...) – Boję się zapytać o tytuł – powiedział Krzysiek. – Polska Warcząca. – Mocne. – Krzysiu, przecież my na siebie non stop warczymy. Wszystko jest powodem do sporu, a czy Lidl, czy Biedronka, a telewizja taka czy sraka, nawet o Owsiaka ludzie są sobie w stanie oczy wydłubać. Czasem mam wrażenie, że powinien nam raz na sto lat ktoś odbierać niepodległość, żebyśmy zwarli dupska w heroicznym trudzie i przetrwali, ale zaczynam się obawiać, że tym razem naród nie poderwie się do walki i jej nie odzyska. Taka jest właśnie teraz Polska, warcząca.”
“Nic dziwnego, że niegdyś ludzie widzieli w nadciągającej nawałnicy diabły i czarownice, które śmigały w podmuchach diabelskiego żywiołu, sprowadzając na bogobojny lud wszystko, co złe. Burza kładła zboże w polach, zalewała uprawy, podpalała chaty. Drżyj, człecze, gdyż los twój niepewny, a twe życie, niczym trzcina na wietrze, nie przeciwstawi się siłom natury.”
“Lepiej, żeby burza nie wygrała z dronem za kilkadziesiąt tysięcy złotych, bo będzie spłacał go jeszcze dwa lata, co oznaczało jakieś dwadzieścia wesel do obskoczenia, a jak mawiał jego kolega: „kto pracuje na weselach, ten już w cyrku się nie śmieje”.”
“Jednak było w tym piękno, bo w zniszczeniu zawsze jest coś, co człowieka urzeka. To dlatego kierowcy zwalniają, aby przyjrzeć się wypadkom samochodowym, ludzie wybierają się na wały przeciwpowodziowe, aby przyglądać się zalanym domom, gapie tłoczą się przed spalonymi budynkami, turyści zwiedzają obóz w Auschwitz. Lubimy bywać w miejscach, które odwiedziła Śmierć. Tak jak nasz nos chwyta z lubością zapach słodkich perfum po sąsiadce, która przeszła przed nami klatką schodową, tak jakiś nienazwany zmysł łapczywie i bezwstydnie chce wchłonąć ulotne wspomnienie tragedii, które pozostawia po sobie kostucha.”
“Śmierć wyłoniła się zza horyzontu, człapiąc pokracznie na swych czarnych skłębionych łapskach.”
“Ludzie, którzy nie mieli problemów z zasypianiem, a potem ciągłymi pobudkami, koszmarami, majakami nocnymi, nigdy nie zrozumieją tych, którzy utracili zdolność do spokojnego snu.”
“– Opiekuję się bliźniaczkami. – Wskazałam kciukiem na dom z boku. – U Hani jest policja. Uwierz, że gdyby przyleciało tu UFO i chciało mnie porwać, zgodziłabym się od razu. Te dziewczynki są… – Intensywne? – Zaśmiał się i całe napięcie zniknęło z jego twarzy.”