Już się bałam, że jabłek nie będzie, bo pan zabrał z pola niedaleko przenośne ule, ale są, pracują i bzyczą aż huczy (może to dzikie, bo jakieś mniejsze, ale co tam - grunt, że są ! 😀)
Przy okazji oczywiście książkowe reminiscencje: przeczytana jakiś czas temu "Historia pszczół" ze scenami zapylania drzew przez ludzi sprawia, że z ulgą odetchnęłam, gdy w tym roku z dużym opóźnieniem, ale się pojawiły...
Sporo nawiązań było w "Kapłankach, Amazonkach i Czarownicach" Jadwigi Żylińskiej (świetna książka!) - pierwsze siedziby miały tworzyć Miasta-Ule, w których panowała Królowa-Pszczoła:
"Luna dwurożna była symbolem Wielkiej Bogini w potrójnej postaci w Mieście-Ulu, nad którym panowała Królowa-Pszczoła. Było to bardzo dawno, jeśli mierzyć czas długością życia ludzkiego, i dawno, jeżeli mierzyć go trwaniem miast. Ale wcale nie tak dawno, jeśli porównać czas, który minął od panowania Królowych-Pszczół, z czasem narodzin pierwszego człowieka na Ziemi, a zupełnie już niedawno, jeśli zważyć, ile milionów lat minęło i ile milionów obrotów dokonał glob od momentu, kiedy powstał z chaosu i z płonącego jądra zmienił się w Ziemię, Matkę ludzi."
A pszczoły cały czas na pracowicie towarzyszą...
Znalazłam jeszcze "Pszczelarza z Aleppo" - tego nie czytałam...