Marcin Mortka w moim czytelniczym świecie pojawił się i długo funkcjonował jako autor książek dla dzieci, do tego bardzo dobry, gdyż pokochałam jego Tappiego, nastrój, jaki tam zbudował oraz poczucie humoru, jakie pokazała w smoczych opowieściach. Przyjaciółka jednak pewnego dnia zdziwiła się, że autor ma w dorobku literaturę dziecięcą, bo znała go właśnie z tej dorosłej strony. Od tej pory wiedziałam, że muszę ją poznać, dlatego gdy tylko w Klubie Recenzenta serwisu nakanapie.pl pojawiły się jego „Żółte ślepia”, od razu zdecydowałam się przeczytać.
Książka należy do gatunku fantasy i wykorzystuje bardzo popularny schemat podróży. Akcja dzieje się na słowiańskich ziemiach w czasach księcia Bolka, kiedy stara wiara jeszcze mocno jest zakorzeniona w umysłach mieszkańców, a chrześcijaństwo zaczyna się rozprzestrzeniać wykorzystując przymus i niszczenie dotychczasowych miejsc kultu. Bohaterem jest Medvid, potężny człowiek który posiada niezwykłe zdolności rozumienia tego, co się dzieje w puszczy i wykorzystuje je dla ochrony księcia Bolka. Na jego dworze jest jedynym nieochrzczonym członkiem, jest przez to traktowany nieufnie przez wszystkich poza księciem. Pewnego dnia Bolko i cały jego dwór razem z niemieckim biskupem znika w ciągu jednej nocy. Medvid wyrusza na ratunek, mając za towarzyszkę Gosławę – potężną i nieugiętą wiedźmę, jej gadającego kota, złośliwego, gadatliwego skrzata oraz niemieckiego rycerza Oswalda. Wspólnie starają się dowiedzieć, co się właściwie stało z książęcym dworem, dlaczego Gniezno całkowicie opustoszało i gdzie należy szukać jego mieszkańców. Podróżują na północ, walcząc z ciemnymi mocami, spotykając na swojej drodze upiory, wodnice, wilkołaki, olbrzymy i potężnych czarowników, dodatkowo od czasu do czasu zagłębiają się w Półmrok – świat zjaw na pograniczu śmierci i życia, a wszędzie czyhają na nich niebezpieczeństwa, nie tylko ze strony tych potwornych istot, ale i ludzi, którzy upatrują swojej szansy na zdobycie władzy w opuszczonym księstwie.
Główny bohater zmaga się nie tylko ze światem upiorów, ale również z wewnętrznym rozdarciem pomiędzy światami, w których przyszło mu żyć. Stary porządek i świat, który dobrze rozumie i świetnie potrafi się w nim poruszać stoi w sprzeczności z nową wiarą, wyznawaną przez ludzi, którym służy. Przy tym jest właściwie przez oba światy odrzucany – słowiańskie duchy traktują go jak zdrajcę, a dwór Bolka nie ufa mu.
Choć fantasy to nie jest gatunek mi bliski, to „Żółte ślepia” wciągnęły mnie całkowicie, a autor tylko potwierdził swoje mistrzostwo w tworzeniu fantastycznych światów, budowaniu nastroju grozy, więc może jednak należy zweryfikować swoje przekonania o tym, co faktycznie sprawia mi przyjemność w literaturze. Książka zapewniła mi niesamowite emocje, dzięki umiejętnemu tworzeniu scen napięcia, wyczuwania przez bohaterów nadchodzącego niebezpieczeństwa, mrocznemu, mglistemu Półmrokowi i jego przerażającym mieszkańcom. Z drugiej strony dobrze bawiłam się dzięki sporej dawce humoru wprowadzonej dzięki postaci małego domowika, skrzata, który złośliwie i przekornie komentuje i uczestniczy w wydarzeniach. Akcja jest szybka, spójna i fascynująca. Bardzo udana powieść, która dostarczy doskonałej rozrywki każdemu.