Dla Hellen dzień zaczął się niczym najpiękniejszy sen. Wstała bardzo wcześnie by móc obserwować wschodzące słońce, które pobudza do życia cały jej ogród. Otwierające się pąki kwiatów, pierwsze owady które zaczynają swą codzienną pracę, rosa na trawie – czy może być piękniejszy widok? Po chwili zadumy, kobieta idzie obudzić swojego męża i ukochanego synka. Jak zawsze przygotowuje dla nich wyśmienite śniadanie. Po tej celebrze zaczyna swój codzienny rytuał – sprzątanie. Hellen uwielbia bowiem kilka razy dziennie przetrzeć ścierką idealnie czyste meble, umyć po raz kolejny podłogę, zmywając z niej wyimaginowany brud. Gdy ona pielęgnuje domowe gniazdko, jej małżonek William czyta gazetę, a synek bawi się gdzieś w pobliżu. Przyznacie sami, że to wręcz perfekcyjne życie. Niestety do czasu, gdy rodzice zauważają, że ich pierworodny gdzieś przepadł. Może oddalił się nieświadomie? Może ukrywa się w którymś z pokoi czekając, aż znajdą go rodzice? Niestety. Nie zwlekając na nic, małżeństwo powiadamia policję o tajemniczym zniknięciu. Ta szybko zabiera się do roboty, myśląc iż malec być może wyszedł poza teren i teraz gdzieś błądzi. Niestety, nikt w małym miasteczku Nevada nie natknął się na Patricka. Sprawa zaczyna wyglądać coraz mniej ciekawie, Hellen odchodzi od zmysłów, mąż lekarz musi faszerować ją lekami, choć sam traci z każdą godziną wszelką nadzieję. Szeryf Stanley Haig domyśla się, że prawdopodobnie porwano chłopca dla okupu. Do akcji dołącza się policja stanowa na czele z detektywem Collinsem Petersem. Wszyscy czekają na wiadomość od porywacza, jednak zamiast żądania okupu staje się coś niewyobrażalnego. Ktoś podrzuca do piaskownicy Patricka manekin ze skalpem chłopca…
Wszyscy są wstrząśnięci tą tragedią. Kto mógł zrobić coś tak strasznego, całkiem bezbronnemu dziecku? Ludzi ogarnia strach, policja wie, że na jej barkach spoczywa ogromne brzemię, tym bardziej, że przy manekinie znaleziono kartkę. Kartkę która jasno daje do zrozumienia, że to dopiero początek morderstw. Mimo dużego doświadczenia Petersa, śledztwo nie toczy się najlepiej. W miasteczku dochodzi do makabrycznych zbrodni, ludzie barykadują się w domach, wydają osądy na podstawie starych zdarzeń. Nevada staje się miejscem gdzie zło może dopaść każdego, mimo iż policja jest tuż obok. Potwór igra sobie ze wszystkimi, tworzy fałszywe tropy rozkoszując się widokiem podążających za nimi zdezorientowanych stróżów prawa.
Zbrodnie rozdrapują stare rany wielu osób. W trakcie śledztwa Haig odkrywa, że jego uśmiechnięci sąsiedzi ukrywali bądź nadal to robią przerażające tajemnice. Ci najmilsi okazują się katami dla najbliższych, ci zamknięci w sobie przeżywają osobiste tragedie, najbardziej pomocni starają się mataczyć w sprawie. Miasteczko okazuje się zgniłym miejscem, gdzie ludzkie nieszczęścia są skumulowane. Postaci, które na początku wydawały się pozytywne, po jakimś czasie budzą w nas obrzydzenie. Te napiętnowane zmuszają nas do refleksji.
Ewa Ostrowska stworzyła genialnych bohaterów. Widzimy jak początkowo Haig mota się w tym wszystkim, nie umie pogodzić się, że ludzie z którymi organizował pikniki mogą być aż tak źli. Dostrzegamy jak z prowincjonalnego szeryfa, który miał do czynienia co najwyżej z jazdą po pijaku i bójkami, staje się przedstawicielem prawa, który przestaje ufać komukolwiek, rozumie, że przez lata dawał wodzić się za nos potworom mieszkającym tuż za płotem. Do jego uszu zaczynają dochodzić wiadomości, które być może wcześniej ignorował dla dobra siebie i innych. Łącząc siły z Petersem oraz Jennifer odkrywają powoli prawdę, choć ta wydaje się zbyt straszna, aby mogła być prawdziwa…
Kunszt pani Ostrowskiej jest po prostu genialny. Mimo iż w książce przewija się naprawdę dużo postaci, wszystko przedstawione jest tak, że czytelnik nie ma najmniejszego problemu z orientacją co się dzieje. Każdy bohater został świetnie opisany, poznajemy przeszłość ludzi i to jak ona na nich wpłynęła. Zarysu psychologicznego mieszkańców Nevady, mógłby pozazdrościć pisarce nie jeden psycholog.
Kartka po kartce widzimy, jak intryga została inteligentnie skonstruowana, rzeczy pozornie nieistotne nabierają ogromnego znaczenia, na pozytywnych postaciach pojawiają się rysy, które zdradzają niejedno. Słowa wypowiedziane od niechcenia, stają się impulsem do działań.
Kamuflaż nie jest zwyczajnym kryminałem. Choć ilość morderstw jest naprawdę spora, ta książka wymaga od czytelnika czegoś bardzo istotnego. Uwagi oraz refleksji. Przeczytałam ją kilkanaście dni temu, a do dziś pamiętam niektóre fragmenty, historie wydawałoby się zwyczajnych osób. Ta powieść udowadnia nam jedno- nigdy nie wiemy co się dzieje w głowie innych, nawet tych których znamy i kochamy. To przerażająca myśl.