"Była moim przeznaczeniem, ale też i zgubą. Ona jedyna była w stanie albo pociągnąć mnie na dno, albo wznieść na wyżyny".
Lena Bielska dała się już poznać, jako autorka, która pisze w sposób niezwykle lekki i ciekawy, ale przede wszystkim bardzo wciągający.
Historia rodzeństwa Bellomo to jedna z tych serii, która z każdym kolejnym tomem tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że tych bohaterów nie można nie polubić. Każde z nich jest zupełnie inne, więc tym bardziej byłam ciekawa, jaką postacią okaże się Giovanna.
Roberto i Giovanna mieli już swoją historię. Pięć lat temu zakochana w nim młoda kobieta musiała odejść ze złamanym sercem, bo on ożenił się z inną. Lata rozłąki nie osłabiły jednak ich uczuć, choć tym, co Giovanna czuła do Roberta była przede wszystkim nienawiść.
Gdy rodzinna Bellomo wpada w kłopoty, wydanie Giovanni za mąż wydaje się najlepszym pomysłem na zapewnienie jej bezpieczeństwa. Ślub Giovanni z Robertem wydaje się najlepszą opcją - przynajmniej według Vita, bo młoda kobieta za nic, nie chciała kolejny raz związać się z mężczyzną, który tak bardzo ją zranił.
Czy Giovanna będzie w stanie wybaczyć? Dlaczego Roberto, który wydawał się tak zakochany, oszukał ją i ożenił się z inną? Czy lata rozłąki i zmuszenie Gio do ślubu okaże się dla nich szansą, czy może prowadzić to będzie do totalnej katastrofy? Jak wiele przyjdzie im poświęcić, by zapewnić bezpieczeństwo sobie i bliskim?
***
Autorka znowu to zrobiła! Napisała powieść tak przepełnioną emocjami, że nie było mowy o tym, żeby odłożyć książkę na bok, nie docierając do końca. Byłam niezwykle ciekawa, jak postać Giovanny wypadnie na tle swoich braci. I jeśli sądziłam, że ta młoda kobieta nie będzie pasować do reszty rodziny, to nie mogłam się bardziej mylić. Ogień, jaki w sobie miała, był niesamowity! Bardzo podobało mi się to, że walczyła o siebie. To, że potrafiła krzyknąć, popchnąć, czy choćby wywinąć jakiś numer a nie siedziała potulnie, co dolewało oliwy do ognia w jej relacji z Roberto - którego, swoją drogą również bardzo polubiłam.
Podobało mi się to, że nie byli idealni, że mieli swoje wady i nie bali się o nich mówić. Polubiłam to, jak Roberto od początku walczył o Giovanne, jak wiele był w stanie poświęcić, by w końcu mieć ją obok siebie. Obserwowanie tej reakcji było magnetyczne. Przyciągali się i odpychali. Kochali, ale jednocześnie na siebie wrzeszczeli. Choć to ich relacja wychodziła na pierwszy plan, to naprawdę trudno byłoby nie docenić całej mafijnej otoczki, która sprawiała, że czasami miałam wrażenie, iż oglądam jakiś film sensacyjny.
Czy jednak było w tej książce coś, co mi się nie spodobało? Tak! Zdecydowanie było to zakończenie, które nie dało mi odpowiedzi na wiele pytań.. jednak! Ja już wiem, że będzie kolejny tom, i to tam pewnie wszystko się wyjaśni, i nie mogę się doczekać, aż będę mogła go przeczytać!!
Dla formalności napiszę tylko, że z całego serca POLECAM wam tą historię i jeśli jakimś cudem nie udało wam się jeszcze poznać tej serii, a lubicie historie mafijne, to koniecznie musicie to zmienić!
"Zdradzone serce" moje serce zdobyło w całości, i mam nadzieję, że tak jak i mnie, lektura tej powieści dostarczy wam wielu wrażeń.