Malina Stahre - Godycka, z wykształcenia prawnik, absolwentka UAM, na stałe mieszkająca w Szwecji, podjęła próbę zbadania losów swoich przodków z rodziny Godyckich.
W efekcie tej pracy powstała zbeletryzowana powieść, którą udało jej się skleić z ocalałych dokumentów i wspomnień bohaterów.
Powieść rozpoczyna się w Kanadzie. Jest rok 1987. Tu po raz pierwszy autorka spotyka siostrę swojego ojca, ciotkę Helę. Starsza pani, mieszkanka domu opieki dla seniorów wraca pamięcią do przeszłości. Do roku 1898, do Mińska, swojego rodzinnego miasta i z tych wspomnień którego snuje opowieść o swoim tam dorastaniu. W Mińsku zastaje ją pierwsza wojna światowa, rewolucja i najważniejsze dla wszystkich Polaków wydarzenie - powrót Polski na mapę świata.
Z Mińska autorka przenosi nas do Poznania, do 1921 roku, gdzie swoje dorosłe życie rozpoczyna najstarszy z rodzeństwa Michał - w przyszłości profesor Ćwirko - Godycki, lekarz i antropolog, rektor poznańskiej AWF. W tle opowieści przewija się historia obudzonej po odzyskaniu niepodległości Polski, powstawanie polskich szkół i uniwersytetów, rozkwit kultury i sztuki.
Kolejno wyłaniają się losy pozostałego rodzeństwa - Dulimka, Michała, Antoniego, Staśka i najmłodszego Ziuma. Historie przeplatają się w czasie i miejscach. Kanada, Rosja, Krym, Australia. Kraje, które wchłonęły rodzeństwo i rozdzieliły od siebie na resztę życie. Nie każdemu z nich dane było przeżyć wojnę.
W roku 1991, autorka wyrusza w podróż na południe Rosji w poszukiwaniu stryja Ziuma, najmłodszego z rodzeństwa. Udaje się jej dotrzeć do niego i wzbogacić historię rodzinną o kolejne informacje. Rok później odwiedza stryja Staszka i jego rodzinę w Australii, do której wraz z żoną wyemigrowali w poszukiwaniu lepszego życia. Wsłuchuje się tu w ich wspomnienia i składa wszystko w chronologiczną całość.
Krewni, z którymi miała szczęście się spotkać dzielą się z nią przeszłością, której nieodłączną częścią była wojna i świat obozów. Z nich, jako więźniowie przerzucani byli z miejsca na miejsce. Astrachań, Baku, Nowosybirsk, Omsk, Swierdłowsk…Tragiczne losy Polski znalazły odbicie w osobistych tragediach tych ludzi. Głęboko nimi dotknięci, próbując znaleźć godne dla siebie i swoich rodzin miejsce na ziemi, zdani byli na tułaczkę po Polsce, Rosji, Kanadzie i Australii.
Hela, której już nigdy nie udało się spotkać z rodziną po wojnie; Zium, żyjący skromnie z żoną w Rosji; Staszek, któremu życie nie poskąpiło luksusów w Australii i Michał, który odnalazł swoje miejsce w Poznaniu.
Książka ta to nie tylko historia jednej rodziny. To także prawda o ludzkiej naturze, o ogromnych pokładach nadziei i wiary drzemiących w człowieku. To dowód na to, jak silny psychicznie jest człowiek i jakie mechanizmy obronne potrafią wyzwolić się w nim w obliczu wyzwań. Jak warstwa po warstwie, po to, aby przeżyć, twardnieje ludzka dusza.
Czytając o tych doświadczeniach odnosi się wrażenie, że bohaterowie, to ludzie zbudowani z materiału o szczególnej wytrzymałości i dojrzałości. Zmuszeni do wzięcia za siebie odpowiedzialności, bardzo młodzi, szybko musieli porzucić dzieciństwo i stać się dojrzałymi dorosłymi. Opowieść zawiera także prawdę o tym, jak strachem można sterować milionami ludzi. Strach hamował bunt i strachem pisane były donosy. Wszystko po to, aby przetrwać.
Ludzkie tragedie, nigdy nie zabliźnione rany. Rozbite i rozrzucone rodziny, które nigdy nie odnalazły się po wojennej zawierusze, nieświadome tego, komu z najbliższych dane było w ogóle przeżyć. Książka prowokuje do rozważań i znalezienia odpowiedzi na nurtujące pytania. Czy ludzie w ówczesnych czasach mieli rzeczywiście wybory, czy konieczność wymuszała na nich podejmowanie konkretnych działań? Na ile mogli przejmować kontrolę nad własnym życiem? Jaki kształt ostatecznie nadawały duszom ich wędrówki?
O ile opowiadane przez autorkę historie poszczególnych krewnych czyta się z zainteresowaniem, to już jej bezpośrednie relacje z przeprowadzonych z nimi rozmów nie wnoszą specjalnie nic ciekawego. To nużące fragmenty, momentami irytujące za sprawą naiwnych pytań i uwag kierowanych do rozmówcy, które ostatecznie wpływają na końcową ocenę książki. Czy był to efekt zamierzony? Być może, ale w takim przypadku trudno dopatrzyć się motywacji takiej decyzji.