Tytuł: „Zbieracze borówek” Autor: Amanda Peters Gatunek literacki: powieść obyczajowa, literatura piękna Wydawnictwo: Filia Ilość stron: 352 Moja ocena: 7/10
Jestem matką, żoną, córką i siostrą. Dookoła otacza mnie miłość, szczęście, wzajemna akceptacja. Mam dom, który jest moją oazą, bezpieczną przystanią. Jednak to nie miejsce się liczy, a rodzina, która ją tworzy. Rodzina- jedne wspólny organizm, złożony z jednostek. Gdy jednej z nich zabraknie, całość nie jest już w stanie funkcjonować jak dawniej. Jest uszkodzona! Zupełnie jak rodzina Joe- rdzennego Amerykanina w Nowej Szkocji, któremu z dnia na dzień znika najmłodsza siostra. Gdzie się podziała Ruthie? Wieloletnie poszukiwania coraz bardziej niszczą tę rodzinę, a mimo to nadal tkwi w nich nadzieja. Czy u schyłku ich życia, poznają prawdę o Ruthie? Czy zaznają spokoju ducha?
„Zbieracze borówek” to historia o dwóch rodzinach, Joe- Indianina z plemienia Mikmaków, który przeżył traumę, tracąc siostrę podczas prac w polu oraz Normy- dziewczynki, która dorasta w bardzo rygorystycznej rodzinie, a co noc nawiedzają ją dziwne, a zarazem tak realistyczne, sny. Sny o innym życiu, rodzinie, o aromatycznych zapachach. Wątpliwości Normy dotyczą również jej wyglądu, bowiem różni się od swoich rodziców- kolorem skóry, małżowinami usznymi, a nawet brakiem jakichkolwiek zdjęć sprzed 5 roku życia. Kim jest Norma? Dlaczego jej rodzice coś przed nią ukrywają? Czy dorosła już kobieta, podąży śladami swojej przeszłości? Gdy tylko przysiadłam do tej lektury, spodziewałam się ogromu wrażeń, jakie doświadczę w jej trakcie. Poczuję cierpienie wybrakowanej rodziny Joe, ich ból po stracie córki, żal, brak sprawiedliwości. Razem z nimi będę doświadczała poniewierania, dyskryminacji społecznej, prawnej, ponieważ ci rdzenni Amerykanie traktowani byli jako gorszy sort przez tych, którzy się tu osiedlili po latach. Wraz z Normą będę rozkojarzona, zdezorientowana poszukiwaniem własnej tożsamości i przynależności, pragnąc za wszelką ceną wyrwać się spod opieki zgorzkniałych rodziców. I tak też było, jednak nie tak intensywnie, jak się spodziewałam. Dla mnie znaczna część tej historii była nieco przegadana i obrana z silnych emocji. Dopiero pod koniec fabuły moje odczucia nabrały charakteru i wyrazistości. Czułam mocne wzruszenie, łzy ciekły po policzkach, oczy zachodziły mgłą, a serce bolało od niesprawiedliwości. I choć bardzo chciałabym innego finału, bardziej szczęśliwego, to ten zdecydowanie doskonale współgra z całością.
„Zbieracze borówek” są powieścią, w której autorka porusza czytelnicze serca, w mniejszym lub większym stopniu, zwracając uwagę na zawiłości ludzkiej psychiki, na znaczenie snów, na wszechobecną dyskryminację rasową, płciową czy też społeczną. Dyskryminację, która nadal jest obecna. A niekiedy i przybiera na sile. To również opowieść o niesłabnącej nadziei, o matczynym instynkcie, o nadzwyczajnej rodzinnej więzi, o nieustępliwości w dążeniu do celu. To wszystko okraszone naprzemiennie smutkiem i radością, wzlotami oraz upadkami, dniem i nocą. I choć ta książka nie wywołała u mnie jakiś wielkich zachwytów, bo też nie jestem aż tak oddaną fanką tego typu literatury, to cieszę się, że miałam przyjemność ją poznać.
Dobitna i klarowna - „The New Yorker”, uznana za jedną z najlepszych książek 2023 roku. Idealna dla fanów Celeste Ng i Ann Patchett! – Amazon, uznana za jedną z najlepszych książek 2023 roku. W...
Dobitna i klarowna - „The New Yorker”, uznana za jedną z najlepszych książek 2023 roku. Idealna dla fanów Celeste Ng i Ann Patchett! – Amazon, uznana za jedną z najlepszych książek 2023 roku. W...
Debiutancka powieść Amandy Peters to historia, która głęboko porusza i długo nie pozwala o sobie zapomnieć. „Zbieracze borówek” to opowieść o utraconym dzieciństwie, tajemnicach, które naznaczają cał...
Moje pierwsze spotkanie z debiutem zagranicznej autorki Amandy Peters, było bardzo zaskakujące, chodź do książki podchodziłam bardzo ostrożnie, to muszę przyznać, że była to powieść rewelacyjna, któr...
@zksiazkaprzykawie
Pozostałe recenzje @Wiejska_bibliote...
"Tysiąc pocałunków" Tillie Cole
@Obrazek Prawdziwa miłość nie ma granic. Dla niej nie liczy się wiek, płeć czy status społeczny. Ona dopada znienacka i nie pozwala się od siebie uwolnić. Nigdy, bo ...