Prawdziwa miłość nie ma granic. Dla niej nie liczy się wiek, płeć czy status społeczny. Ona dopada znienacka i nie pozwala się od siebie uwolnić. Nigdy, bo prawdziwa miłość zdarza nam się tylko raz i trwa po wieczne czasy. Pielęgnowana i doceniana ma potężną moc. Potrafi zwalczyć mrok i uwolnić słońce. Zbrukana i zdeptana- zniszczy wszystko, co stanie na jej drodze, a mimo to nadal będzie nosić w sobie pewną dawką nadziei, by trafić na podatny grunt. Miłość wymaga poświęceń, kompromisów, rozmowy i zaufania. A najsilniejsza jest wtedy, gdy mamy czyste serca i otwarte dusze.
„Tysiąc pocałunków” Tillie Cole to piękna i wzruszająca historia wyjątkowej przyjaźni Poppy oraz Rune, którzy poznali się w wieku 5 lat i od tej pory stali się nierozłączni. Wkrótce ich znajomość przekształciła się w prawdziwą miłość- tą najsilniejszą, młodzieńczą i jedyną. Miłość, która łączy bratnie dusze już na zawsze, która pomimo przeciwności losu, pokonuje różnice czasu i miejsca, choć nieco się zmienia. Staje się dojrzalsza, pozwalając zaakceptować życie takim, jakie jest. Umożliwia dojrzenie tego, co do tej pory było niezauważalne, czerpiąc radość nawet z najdrobniejszych rzeczy, doceniając piękno przyrody i ludzi wokół nas. Zanim jednak okrutny los upomni się o swoje, Poppy całkowicie zapełni słoiczek, który dostała od ukochanej babci. Słoik na wyjątkowe pocałunki od tego jedynego, na tysiąc pocałunków od Rune, podczas których serce omal nie wyrwało jej się z piersi. Zaś ostatni pocałunek z tego słoiczka będzie tym najprawdziwszym, najmocniejszym, a zarazem najbardziej bolesnym.
Już od dawna słyszałam tak wiele pozytywnych opinii o tej książce, że zawsze pragnęłam ją mieć. W grę wchodziła jedynie forma papierowa, która w końcu zagościła u mnie na półce. A to po części za sprawą Instagrama oraz @margueita.czyta i jej wyzwaniu #rokzliteraturą, które stały się pretekstem do zakupu wymarzonej powieści. I wiecie co? To była świetna decyzja, podobnie jak przygoda z lekturą. Lekturą, przy której wylałam morze łez, a w sercu czułam ucisk, a mimo to nie mogłam się od niej oderwać. Wyjątkiem były moment na otarcie oczu i nosa. Dla niektórych czytelników ta powieść wydaje się nieco zbyt wyidealizowana, szczególnie gdy chodzi tu o uczucie pomiędzy Poppy a Runem. Jednak dla mnie ta miłość wydaje się niezwykle prawdziwa, ponieważ nie od dziś wiadomo, że dzieci czują mocniej i są bardzo szczerzy w tym uczuciu. Nie rozpatrują wszystkiego za i przeciw, zanim cokolwiek uczynią. Oni chłoną chwile takimi, jakimi są, żyją tu i teraz, czują całym sobą i mówią o tym głośno. Są niczym biała karta, która zapisuje się wraz z ich przeżyciami w tym momencie. Dorośli zaś podchodzą do tego uczucia z dystansem, biorąc pod uwagę własne doświadczenia z przeszłości, liczą się z upływającym czasem, więc trudno im się poddać czemuś, co może okazać się pomyłką. To właśnie różni dzieci od dorosłych. Po cichu przyznam się Wam, że jeszcze nigdy w swoim życiu nie spotkałam kogoś tak pogodnego, pełnego energii i radości z życia, jak Poppy. Dziewczyna, która pomimo tragedii, nie straciła tego ciepła w sercu i obiektywizmu, która w pełni pogodziła się ze swoim losem, nie dając się pochłonąć mroku i cierpieniu. I taką postawą zarażała innych wokół siebie, dając im najwspanialsze wspólne chwile. Chwile ulotne, delikatne i wyjątkowe jak kwiaty wiśni. Poppy była właśnie takim kwiatem, który istnieje, by zachwycać, a następnie podążą do innego świata, zapisując się w pamięci każdego, kogo spotkał na swojej drodze. Autorka stworzyła coś niesamowicie lekkiego, a zarazem tak dogłębnego. Coś, co wywołuje szereg emocji, dając jednocześnie miejsca na własne przemyślenia. Takie jest „Tysiąc pocałunków”- książka wzruszająca do granic, przy której czytelnik nie obejdzie się bez chusteczek, dająca nadzieję oraz pozwalająca zwolnić i dokładniej przyjrzeć się naszemu życiu i osoba, które nas otaczają. Cała historia Poppy i Runa została dokładnie przemyślana i jeszcze bardziej drobiazgowo przelana na papier, tak, by niczego nie przeoczyć. I choć łzy ciekną po twarzy, nos przecieka, a serca rozdziera się na kawałki, to czyta się ją jednym tchem, by na sam koniec poczuć spokój i ukojenie. A powiem Wam, że epilog jest idealnym zwieńczeniem tej cudownej historii. Historii, którą polecam, która na dłużej zostanie w mej pamięci i do której zapewne jeszcze kiedyś powrócę.
Edycja limitowana: barwione brzegi oraz dodatkowy rozdział z perspektywy Rune’a! Wyobraź sobie, że otrzymujesz tysiąc małych karteczek i masz wypełnić je najpiękniejszymi momentami swojego życia… Je...
Edycja limitowana: barwione brzegi oraz dodatkowy rozdział z perspektywy Rune’a! Wyobraź sobie, że otrzymujesz tysiąc małych karteczek i masz wypełnić je najpiękniejszymi momentami swojego życia… Je...
Poppy i Rune. Przyjaciele po wsze czasy. Ale czy na pewno? Dzieciaki poznają się w wieku pięciu lat, kiedy do Georgie przeprowadza się pięcioletni Rune ze swoimi rodzicami. Chłopczyk jest bardzo ni...
Wyobraź sobie, że dostajesz tysiąc karteczek i masz wypełnić je najpiękniejszymi momentami swojego życia… Powieść Tillie Cole wielokrotnie przewijała mi się na na portalach książkowych. Nie potrafię...
@ksiazka_w_kwiatach
Pozostałe recenzje @Wiejska_bibliote...
'Taz, dwa, trzy...giniesz ty" Alek Rogoziński
Tytuł: Raz, dwa, trzy...giniesz Ty! Autor: Alek Rogoziński Gatunek literacki: komedia kryminalna Wydawnictwo: Skarpa Warszawska Ilość stron: 286 Moja ocena:5/10 @Obraz...
Tytuł: „Przyjdę po Ciebie nocą” Autor: Heather Gudenkauf Gatunek literacki: thriller Wydawnictwo: Mova Ilość stron: 368 Moja ocena: 9/10 Śnieg, coraz więcej śniegu,...