Zbawca recenzja

Pewnego dnia do szkoły wchodzi młody chłopak w białej szacie i zaczyna strzelać do uczniów, potem wypowiada słowa: „Zbawca pragnie sprawiedliwości” i strzela sobie w głowę.
Okazuje się, że sprawca to zaginiony przed ośmiu laty chłopiec.
Wkrótce po tym odnajdują się jeszcze dwie zaginione przed laty dziewczynki. Obie, tak samo, jak chłopak, ubrane były w białe szaty, podjęły próbę samobójstwa, poprzedzając je tymi samymi słowami, których użył zamachowiec ze szkoły.
Sprawa trafia w ręce Julii Marzewskiej i Marcina Rau, którzy będą musieli czym prędzej złapać Zbawcę, szczególnie, kiedy jedna z jego owieczek nadal żyje, a mu się to zdecydowanie nie podoba.
Kto za tym wszystkim stoi? Jaki jest motyw tego kogoś? I przede wszystkim kim jest Zbawca?


Co to była za książka!!! Dosłownie Krystian Stolarz już od pierwszych stron wali z grubej rury i jeśli zakładacie, że już potem nic równie mocnego się nie pojawi, to się rozczarujecie. Potem, to już jazda bez trzymanki.
Autor na co dzień jest policjantem i dzięki temu mamy naprawdę autentyczny kryminał i to czuć na każdej stronie. Jednocześnie możemy się dowiedzieć, jak to jest naprawdę.
Bohaterowie są świetnie wykreowani, a fakt, że mamy tutaj zarówno młodych, jak i starszych stażem policjantów, możemy zobaczyć, jakie towarzyszą im emocje podczas różnych wydarzeń i jak to na nich wpływa.
Trochę zabrakło mi rozwinięcia wątku ze Zbawcą i jego dokładnymi motywami, jednak to chyba jedyna rzecz, do której mogłabym się „przyczepić”.

Akcja książki, jak już wspominałam, trzyma w napięciu od samego początku i z każdą kolejną stroną robi się coraz ciekawiej, a raczej brutalniej i przerażająco. I uwierzcie mi, że autor nie bawi się w zbyteczne opisy, skupia się na tym, co jest ważne, nie dając czytelnikowi ani chwili na wytchnienie. Tutaj zwrot akcji goni zwrot akcji, tutaj nie ma szans na odłożenie książki w trakcie czytania. W pewien sposób poczujecie się niczym owieczki Zbawcy, ponieważ nie ważne, co by się działo, będziecie musieli skończyć tę książkę jak najszybciej.