Jaki masz znak z zodiaku?
Dzisiaj przychodzę do was z recenzją drugiego tomu z cyklu ,,Next’’, gdzie lepiej poznamy bohaterów drugoplanowych ,czyli Lane i Matta.
Pierwszy tom od Hannah Bonam-Young pod tytułem ,,Powiedz, żebym został” zrobił na mnie piorunujące wrażenie, dlatego z ogromną radością sięgnęłam po kolejną część.
Dobrze jest czasami coś zmienić swoim życiu, bo takie odejście od stałego schematu, może przynieść wiele korzyści.
To dla Lane trudny okres, kiedy jej najbliższych przeżywają życiowe zmiany. Ona sama czuje, jakby utknęła w miejscu, nie widząc dla siebie przyszłości.
Jednak impreza urodzinowa zmienia wszystko. Lane postanawia postawić wszystko na jedną kartę, a właściwie szkolny autobus. Który roztacza przed nią nowe możliwość.
Lane prosi swojego najlepszego przyjaciela Matta o pomoc w wyremontowaniu autobusu.
Uwielbiam, być tak zaskakiwana. Seria ,,Next” wydaje mi się bardzo wyjątkowa, ponieważ ma bardzo zróżnicowanych bohaterów. I nie mam na myśli tylko głównych bohaterów, ale też pobocznych. Bardzo cenię sobie, kiedy bohaterowie książkowi wyróżniają się na tle pozostałych, bo często czytając romanse. Odnoszę wrażenie, że po raz kolejny trafiam na odgrzewanego kotleta. Brakuje mi w niektórych postaciach pewnej autentyczności. Ale w przypadku Chole i Lane jest zupełnie inaczej, to są chodzące indywidualności. Od samego początku do końca mnie dziewczyny zaskakują.
Postanowiłam o tym wspomnieć, bo czytając drugą część czułam, jak wkraczała do głowy Lane i kropka. Zero, powtórzeń, czy jakiś utartych schematów. Po prostu cała Lane.
Bardzo polubiłam tą postać, bo co nieco mnie z nią łączy. Nie będę wdrażać się w szczegóły, ale potrafiłam zrozumieć to co czuję…i z czym się boryka.
Hannah Bonam-Young zawsze tak stopniowo wplątuje i rozwija wątki, w których porusza ciężkie tematy w swoich książkach.
Dlatego mimo tego, że nasi bohaterowie dźwigają ze sobą emocjonalne bagaże, to wciąż zaliczam te książki do lekkich. Bo autorka roztacza w serii tak niesamowitą atmosferę. Coś w stylu ,, po burzy w końcu wyjdzie słońce”, ale najpierw to oberwanie chmury, musimy przetrwać.
Jeżeli chodzi o relacje Matta i Lane, to bardzo podobało mi w jaki sposób została przedstawiona przez Autorkę. No, jakby nie patrzeć, obydwoje mają odmienne podejście do życia. I mimo tego magnesu, których bez dwóch zdań ich przyciąga. Mają świadomość, tego ryzyka, że gdyby poszli o krok dalej, mogłoby się, to źle skończyć. Ze względu na to, że mają różne oczekiwania, co do związku.
Nie ukrywam, że ogromną satysfakcją śledziłam te wewnętrzne rozterki Lane. Ponieważ zawsze towarzyszyło im mnóstwo dialogów. Matt i Lane dużo ze sobą rozmawiają, dlatego czuć tą chemię między bohaterami. I kiedy… pojawią się sceny ertoyczne… to zupełnie się inaczej do nich podchodzi. Nie raziły mnie w oczy, bo Hannah zrobiła odpowiedni grunt pod tą relacje.
Polecam ,,Zawsze tu będę” fanom romansów, które lubią odrobinę pikanterii, ale też chcą coś więcej wyciągnąć z przeczytanej książki.