Po co wymyślać groźnych psychopatów i bestialskie morderstwa kiedy nasza historia obfituje w zagadkowe i niewiarygodne a czasem nawet nierozwiązane zbrodnie. Są one tym straszniejsze, że prawdziwe. Wystarczy tylko po nie sięgnąć i wydobyć je z zakamarków niepamięci. Adam Węgłowski oparł swoją powieść na jednej z takich zapomnianych spraw kryminalnych.
W małej galicyjskiej wiosce Lutczy zostaje odnaleziona martwa i okaleczona kobieta. Szybko udaje się ją zidentyfikować, ofiarą jest Franciszka Mnichówna. Okazuje się, że zmarła w wyniku podcięcia gardła a z jej brzucha morderca wyciął 3-4 miesięczny płód. Fakt ten skojarzono z zabobonnymi wierzeniami jakoby Żydzi mieli praktykować podobne rytuały. Miejscowa ludność i prowadzący śledztwo od razu znaleźli kozły ofiarne w żydowskiej rodzinie Ritter, w której Franciszka była służącą. Bardzo szybko doszło do aresztowania mimo, iż nie znaleziono jednoznacznie obciążających dowodów ich winy. Powszechny nastroje antysemickie, poszlaki i pomówienia pozwoliły oskarżyć ludzi i wydać na nich wyroki śmierci. W latach osiemdziesiątych XIX w. sprawa ta długo bulwersowała galicyjskich polityków, dziennikarzy, środowisko lekarzy, społeczeństwo.
Znalazł się jeden człowiek, który chciał poznać prawdę bez względu na konsekwencje. Kamil Kord, znudzony panicz, dziennikarz rozpoczyna prywatne śledztwo. Pomaga mu w tym stary przyjaciel jego ojca Ernest Ochorowicz i Norbert Ponar- oficer policji w Lutczy. Znajdują nowoczesny (na tamte czasy) sposób- porównanie odcisków palców, aby dowieść winę lub niewinność Ritterów. Niestety ta próba się nie udaje, A Kamil Kord i Norbert Ponar zostają aresztowani. Mają jeszcze jeden pomysł. Ale czy zdążą go zrealizować?
Adam Węgłowski jest dziennikarzem i entuzjastą kryminałów retro. Do tej pory tylko je czytywał ale nadszedł czas, że sam postanowił napisać powieść. Adam Węgłowski sam przyznaje, że tworząc swoją książkę inspirował się wieloma autorami literatury kryminalnej. Jego autorytetami musieli być najwybitniejsi twórcy tego gatunku gdyż opowieść Adama Węgłowskiego wciągnęła mnie już od pierwszej strony i ten stan utrzymywał się do ostatnich słów.
"Przypadek Ritterów" jest to ciekawe, niebanalne połączenie prawdziwych wydarzeń z fikcją literacką. Język, opisy a nawet atmosfera idealnie oddaje klimat i wkomponowuje się w czasy kiedy Polska znajdowała się pod zaborami. Autor umiejętnie oddaje nastroje Polaków w tamtych czasach. Bez zbędnego wysiłku Adam Węgłowski wkomponował w swoją powieść prawdziwe wydarzenia typu występy Heleny Modrzejewskiej czy głośny proces Jana Matejki, co jeszcze bardziej urealniło całą historię opisaną w książce. Po fabule widać wielkie zainteresowanie autora tą sprawą, widać również wnikliwą wiedzę czego dowodem są liczne przypisy zawarte w powieści.
Książka pozwoliła na obserwację XIX wiecznych metod śledczych, pierwszych autopsji czy działanie ówczesnych sądów.
"Przypadek Ritterów" ukazał również wciąż ważną i obecną prawdę. Wtedy i dziś łatwo ferować wyroki na podstawie plotki lub ze względu na wiarę czy narodowość. Tylko od nas zależy jak będziemy postępować. Czy będziemy ufać zabobonom i piętnować inność czy postawimy na tolerancję i życie w zgodzie.
Adam Węgłowski z dużą starannością i wyczuciem dozuje napięcie i odkrywa przed nami nowe fakty. Nie umiałam przewidzieć kolejnych kroków bohaterów ani rozwiązań kolejnych wątków. To w powieści ujęło mnie najbardziej.
Postacie są ciekawe. Jedne są irytujące inne sympatyczne. Kamil Kord na początku budził we mnie sprzeczne uczucia. Najpierw zbulwersowały mnie jego poglądy i antysemityzm. Potem kiedy pod wpływem miłości zmienił swoje postępowanie, myślenie zaczęłam go szanować, a nawet podziwiać za za jego zaangażowanie w wyjaśnienie sprawy Ritterów.
Postać Ernesta Ochorowicza wzbudziła we mnie największy entuzjazm. Jest to człowiek bardzo inteligentny, oczytany, w lot rozgryza trudne zagadki. To on podpowiadał Kamilowi jakie ma podjąć kroki, na co zwrócić uwagę.
Jestem rozczarowana jedynie zakończeniem. Chociaż można powiedzieć, że jest szczęśliwe to niestety ukryte częściowo przed czytelnikiem. Kamil Kord poznał prawdę dotyczącą winy lub niewinności Ritterów. Podzielił się tą wiedzą jedynie z Sądem Najwyższym, dla reszty zostanie tajemnicą...Ostatnie strony powieści sugerują jej kontynuację. Ja z niecierpliwością czekam na każdą propozycję Adama Węgłowskiego.
Książkę polecam i wielbicielom kryminałów i miłośnikom historii.