To niesamowite co można wyrwać w internetowym antykwariacie za 8 zł + 3.99 zł kosztów przesyłki.
Jak większość rodaków wiedzę o XVII wieku czerpałem dotychczas przede wszystkim z Trylogii Henryka Sienkiewicza i z lekcji historii w ogólniaku, które tegoż Sienkiewicza gdzieś tam poprawiały, pozwalały poznać szerszy kontekst, ale generalnie nie wybiegały za bardzo poza ten romantyczny scenariusz, czasów naszej potęgi i narracji ku pokrzepieniu serc, z łopotem husarskich skrzydeł z tyłu głowy. Gdzieś tam w szkole mówiło, że coś się działo na zachód od Odry, że była wojna trzydziestoletnia że coś się działo na reszcie kontynentu, ale jakoś zawsze półgębkiem i ogólnie, nie rozbudzając nawet iskierki zainteresowania i całe szczęście, że trafiłem na "Lata wojen".
Lat wojen, jak się nietrudno domyślić, traktują głównie o konfliktach zbrojnych, skupiając się na działaniach armii szwedzkiej podczas wojny trzydziestoletniej. Z jednej strony jest to typowa książka historyczna w stylu: "i wtedy lewe skrzydło ruszyło na piechotę nieprzyjaciela, przerywając jego linię obrony", poszerzona jednak o liczne niuanse wojny jako przedsięwzięcia logistycznego: wojsko musi mieć gdzie spać, co jeść, brać skądś pieniądze i Englund, obok wielkich generałów opisuje też wielkich logistyków i urzędników, bez których zabijanie się nawzajem nie byłoby możliwe.
Z drugiej strony - i to jest wielka wartość tej pozycji - autor przy okazji opisuje całokształt życia w XVII Europie. Zastanawialiście się kiedyś, jak wyglądało wychowywanie dzieci w dawnych czasach, albo jak funkcjonowała rodzina, jak podróżowano, jak pracowano, jak się uczono? jak interpretowano sztukę? Englund napisał dzieło totalne, które każdemu niehistorykowi pomoże w zrozumieniu życia w dawnych czasach i pomoże je sobie przełożyć na dzisiejsze realia.
Peter Englund ma niewątpliwy talent do opowiadania i oprócz czystej wiedzy - od wydarzenia do wydarzenia - często popada w dygresje, sypie ciekawostkami i plastycznie opisuje ówczesny świat, poruszając problematykę nieraz z pozoru, bardzo prozaiczną, nad którą zazwyczaj się nie zastanawiamy czytając o wiekach dawnych, ale kluczową z perspektywy zrozumienia, co motywowało do działania naszych przodków podczas "Lat wojen".
Trzecim filarem książki jest życie i kariera szwedzkiego inżyniera, malarza i wojskowego Erika Dahlberga, któremu towarzyszymy od kołyski, do mniej więcej trzydziestego roku życia. Englund opisuje, głównie na podstawie dzienników samego bohatera i nieraz według mnie bardzo subiektywnie drogę Dahlebrga z nizin społecznych, aż do rangi dostojnika, odmalowując portret człowieka tamtej ery, który dzięki działaniom wojennym i uporowi wygrał siedemnastowieczny wyścig szczurów.
Mamy więc: dosyć dokładny opis działań wojennych, traktatów pokojowych itp; opis życia codziennego w siedemnastowiecznym świecie i w tych ramach umieszczoną historię jednego człowieka i ta nietypowa konstrukcja książki sprawia, że pomimo blisko 800 stron czytałem z rozwartą paszczą, niczym świetną powieść historyczną, za cenę oddarcia siedemnastego stulecia z romantycznej sienkiewiczowskiej wersji, na rzecz głodu smrodu. ubóstwa i wojen religijnych.
Na koniec łyżka dziegciu. Na początku tekstu chwaliłem się, że za książkę zapłaciłem 8 zeta, ale jest druga strona medalu - coś za coś. Książka wydana jest paskudnie: wydrukowana na papierze śniadaniowym z masą literówek w tekście, w miękkiej okładce bez skrzydełek. Oprawa graficzna jest paskudna, do tego za ilustracje w książce służą zdjęcia eksponatów z Muzeum Morskiego - tu wyłowiona z wraku statku armata, tam manekin ubrany w strój z epoki i nie byłoby się czego czepiać, gdyby nie to, że Erik Dahlberk zostawił po sobie ogromną spuściznę w postaci miedziorytów, szkiców itp, zachowało się nawet kilka portretów samego bohatera, jak myślicie z nich znalazło się w polskim wydaniu?
(już na prawdę na koniec znalazłem jeden pozytyw śmieciowego wydania, oprócz ceny - książka jest lekka, giętka i w zasadzie nie szkoda zabierać jej ze sobą w podróż. Jest też nowsza wersja, wydana po bożemu)