"Jeśli żołnierz strzela, to nie jest mordercą, jest bohaterem".
Strzelił, zanim pomyślał, źle oceniając okoliczności, zabił niewinnego człowieka. Teraz jest trup i jest problem, albo po prostu fatalne zdarzenie, jak mówią niektórzy. Sytuacja, którą terytorialsi najchętniej ukryliby przed światem. Policja nie zamierza im na to pozwolić, ale będzie miała bardzo mocno utrudnione zadanie. To historia ściśle skupiona na warstwie psychologicznej, która wywołuje w czytelniku wiele skrajnych emocji i to właśnie im chcę dziś oddać głos. Znam twórczość Autorki i bardzo cenię jej pióro, dlatego byłam przekonana, że wiem, czego mogę się spodziewać. Nie wiedziałam...
Ktoś mnie nieźle wpuścił w maliny, choć tu zdecydowanie bardziej pasowałby las.
Agnieszka Pietrzyk stworzyła historię brutalną, odważną, dosadną, pełną przerażającego zła i odzierającą czytelnika ze wszystkich złudzeń, w stosunku do służb mundurowych. Zarówno wojsko, jak i policja okazują się grupą ludzi, która jest pozbawiona elementarnych zasad moralnych, bazuje podczas swoich "działań operacyjnych" na szeregu praktyk absolutnie zabronionych, plamiąc tym samym honor polskiego munduru. Aby zachować dobre imię, nie cofną się przed niczym. Bez najmniejszego zawahania manipulują faktami, są sędziami we własnych sprawach, przy czym poziom ich arogancji jest naprawdę dużego kalibru, a wszystko to, ku chwale ojczyzny. Czy aby na pewno? To, co mnie bardzo uderza, to brak szacunku do obywatela, brak szacunku do siebie nawzajem, nazywanie siebie psami lub leśnymi ludzikami. Czy w związku z powyższym ludzi w mundurach należy się bać? Jako dziecko uważałam, że osoby, które noszą mundur, to ludzie pod względem moralnym absolutnie bez zarzutu. Myślałam, że dbają o nasze bezpieczeństwo, o spokój, zawsze stają w obronie słabszych, dbają o szeroką pojętą praworządność. Straciłam te różowe okulary w momencie, kiedy policjant powiedział mężowi mojej koleżanki:"Słuchaj, jak lejesz swoją starą, to lej tak, żeby przynajmniej śladów nie było, bo twoja matka ze skargą na komendę przylazła". Brawo wy!
Dziś to, czego na przestrzeni lat jesteśmy świadkami, rodzi pytania, budzi wątpliwości i sprawia, że moje zaufanie do służb mundurowych jest dość mocno ograniczone, bo i postawa "stróżów prawa" pozostawia wiele do życzenia. Oczywiście, że jestem daleka od wsadzania wszystkich do jednego worka i nadal wierzę, że niektórzy wykonują swoją pracę z ogromnym zaangażowaniem i empatią. Znam takie osoby i po jednej, i po drugiej stronie, ale...
Jedni z bohaterów tej historii to fanatycy żołnierskiej ideologii, ludzie, których umysł jest w stanie ciągłej wojny, osoby, które z całą pewnością, nigdy nie powinny dostać broni do ręki.
"Oni chcą mieć takich jak ty, niemyślących, wykonujących wszystkie rozkazy i wierzących, że robią coś wielkiego. Radzę ci dobrze, uciekaj z obrony terytorialnej jak najszybciej".
W policyjnych szeregach nie jest wcale lepiej.
To książka, której recenzja musiała chwilę poczekać, abym mogła pozbierać myśli i wszystko sobie jakoś w głowie poukładać, ale to chyba niemożliwe. Ta mocno kontrowersyjna opowieść, zostawia mnie wstrząśniętą, zmieszaną, zniesmaczoną i ogromnie rozczarowaną postawą jej bohaterów. Znalazł się jednak i taki, który mnie ujął swoim zachowaniem. Czytając, przeklinałam tę obłudę i zakłamanie i uroniłam łzę nad niesprawiedliwością losu. Liczyłam na to, że w otoczeniu policjantów i żołnierzy będę czuć się bezpiecznie. Bardzo się pomyliłam. Ta książka mnie zaskoczyła, jest inna, jest odważna. Wzbudza wiele skrajnych emocji i z pewnością zostanie w mojej pamięci na długo. Zakończenie, w mojej ocenie daje szansę na kontynuację. Liczę na to bardzo. W zasadzie nie wyobrażam sobie innego scenariusza.
"Prawda nie ucieknie, musi jedynie poczekać na swój czas". Mam nadzieję, że dokładnie tak właśnie będzie i sprawiedliwości stanie się zadość, choć pewnych strat nikt ani nic nie wynagrodzi. Czy ta fikcja literacka odbiega tak bardzo od prawdy? Oceńcie sami.
Myślę, że ta historia bardzo podzieli czytelników, ale ja należę do tej grupy, która jest na: TAK. ZDECYDOWANIE!