Znacie to uczucie, gdy po przeczytaniu kilkuset stron powieści czujecie niedosyt? Jak więc nasycić się kilkudziesięcioma stronami opowiadania? Ja, szczerze mówiąc, nie potrafię, ale nie znaczy to, że nie próbuję się przekonać do tej krótszej formy, zwłaszcza, gdy z okładki antologii krzyczą nazwiska takie jak Bednarek czy Janiszewska.
"Awers" to zbiór dwunastu opowiadań polskich autorów, z trojgiem z nich zetknęłam się po raz pierwszy, pozostali byli mi już dobrze znani.
"Nieznajoma" Adriana Bednarka podobała mi się znacznie bardziej niż jego opowiadanie o Karolu Kocie z "Seryjnych morderców". Ta historia miała w sobie to "coś", co powoduje, że ten autor jest jednym z moich ulubionych. Przypominała mi trochę "Córeczki" i z pewnością była jedną z najlepszych w tej książce.
"Niebiański dom" Ryszarda Ćwirleja stanowi niejako wstęp do genialnej powieści "Niebiańskie osiedle", w której znalazło się we fragmentach. A że to jedna z lepszych książek, jakie ukazały się w tym roku, to i opowiadanie jest świetne.
"Czarne niebo" Hanny Greń okazało się być miłą niespodzianką, ponieważ jego bohaterem był Gredtke, znany z serii z Dionizą. Zawsze lubię dowiadywać się więcej o postaciach drugoplanowych, a w dodatku ta opowieść była bardzo emocjonalna. Podobała mi się.
"Maryjka" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Marty Guzowskiej i nie planuję kolejnego. To było po prostu dziwne. Język, styl, wątki... zdecydowanie nie dla mnie.
"Cała prawda o kłamstwie" to kolejna niejednoznaczna opowieść Izy Janiszewskiej. Ciężko było mi się w nią wkręcić, zdecydowanie wolę Izę w dłuższej formie, jej styl pisania i sposób budowania akcji w opowiadaniu nie wypadają już tak imponująco, niemal w niektórych momentach czysto intuicyjnie dokładałam sobie coś, co mogłoby dany wątek rozkręcić. Sam pomysł zdecydowanie zasługiwał na rozwinięcie go w powieść.
"Ciernie" Roberta Małeckiego to zdecydowanie najlepsze opowiadanie w tym zbiorze. Wszystkie wątki są odpowiednio rozwinięte, nic nie wydaje się być pominięte. W dodatku intryga została naprawdę misternie zapleciona, pojawiły się nawet mylne tropy. Jestem pełna podziwu, że udało się to zrealizować na tych kilkudziesięciu stronach.
"Telefon z zaświatów" Marty Matyszczak trudno mi jednoznacznie ocenić. Nie znałam wcześniej pióra autorki, więc nie mam porównania, ale jej styl nie przypadł mi do gustu. Za to sam pomysł był kapitalny.
Z twórczością Małgorzaty Rogali zapoznałam się niedawno, przy okazji premiery "Milcząc jak grób", otwierającej nowy cykl. Nie byłam w pełni usatysfakcjonowana, ale opowiadanie "Usługa" podobało mi się znacznie bardziej. Chyba muszę nadrobić serię z Górską i Tomczykiem.
Już sam tytuł opowiadania Magdy Stachuli kojarzy mi się z jej twórczością jak nic innego. Praga odegrała znaczącą rolę w debiucie tej autorki, czyli "Idealnej", można więc powiedzieć, że przy tej historii miałam swoiste déjà vu, bo nawet tramwaj i zamontowana na nim kamera miały ponownie ogromny wpływ na życie bohaterów. "Praga" zdecydowanie skłania do refleksji nad zaufaniem i tym, czy rzeczywiście znamy ludzi, z którymi dzielimy życie.
"Przystawka" Bartosza Szygielskiego ma zdecydowanie adekwatny tytuł. Tylko rozbudziła czytelniczy apetyt i nic więcej.
"W Kampinosie nie ma żmij" to opowieść, która nie wzbudziła we mnie żadnych emocji. Niby wszystko ładnie i zgrabnie opisane, ale zabrakło polotu. Mariusza Zielke nie znam wcale, nawet ze słyszenia, więc nie mam żadnego punktu odniesienia.
I ostatnie opowiadanie, czyli "Desperacja" Przemysława Żarskiego i ponowne spotkanie z Kreftem. Trochę żal, że takie krótkie, bo czytałam je z największą przyjemnością, podobało mi się nawet bardziej niż cała Trylogia.
"Awers" to najlepszy zbiór opowiadań różnych autorów, z jakim do tej pory się zetknęłam, może dlatego, że większość pisarzy zaproszonych do tego projektu można zaliczyć do moich ulubionych.
Moje 6/10.