Drugi sen recenzja

Mój ulubiony autor thrillerów przedstawia w tej książce świat postapokaliptyczny: rzecz dzieje się po wielkiej katastrofie, która zniszczyła cywilizacyjne osiągnięcia ludzkości. Od razu przypomniałem sobie inne dzieła postapo: '451 Fahrenheita' Bradbury'ego, czy 'Drogę' McCarthy'ego, jest też parę innych, które dosyć wysoko podniosły poprzeczkę. Harris zaś poszedł na wielką łatwiznę, po Armagedonie mamy nowe średniowiecze, dosłownie: z prymitywnymi technologiami, rządami kościoła katolickiego i króla, brakiem elektryczności i innych udogodnień, do których się przyzwyczailiśmy w ostatnich latach. Zatem według Harrisa historia się powtarza, ale, jak powiedział jeden facet dawno temu (zagadka, kto?), za pierwszym razem to tragedia, za drugim farsa. U Harrisa niestety mamy w dużym stopniu farsę, bo rzecz cała wcale nie przekonuje.

Bohaterem książki jest ksiądz nazwiskiem Fairfax, który przybywa do odległej wioski, aby pochować nagle zmarłego księdza Lancy'ego. Wtedy to przypadkowo dowiaduje się o osiągnięciach ze starożytności, czyli z naszych czasów i z tego powodu wpada w kłopoty.

Dostajemy standardową przygodówkę zresztą słabo napisaną, napięcia tam tyle, co brudu za paznokciem. Poza tym wspomniane wyżej dzieła Bradbury'ego czy McCarthy'ego stawiały ważne pytania filozoficzne o przyszłość ludzkości, u Harrisa nie ma nic z tych rzeczy, ot dostajemy przygody księdza Fairfaxa i przyjaciół.

Ciężko mi się słuchało audiobooka mimo doskonałej, jak zwykle, interpretacji Marcina Popczyńskiego. Wreszcie po przeczytaniu druzgocącej recenzji użytkowniczki @Rudolfina (pozdrowienia!), uznałem, że szkoda mojego czasu i przestałem słuchać, nie dociągnąwszy nawet do połowy książki.

To jedna z gorszych pozycji w bogatym dorobku angielskiego pisarza. Uznaję tę książkę jako wypadek przy pracy, bo Robert Harris naprawdę potrafi pisać dużo lepiej.

Spotkałem już się z zarzutami, że to nie fair zamieszczać opinię o książkach, których nie doczytałem do końca. No cóż, robię to, by ostrzec potencjalnych czytelników, dla których moja opinia jest ważna (są tacy jeszcze!).