Wyblakłe kolory, wrażenie cienia, zwietrzałe smaki. Wrażenie ciężaru przygniatającego do ziemi, spowolnienie, niechęć.
Albo.
Cisza, jak całun, spowijająca wszystko. Poczucie bezsensu, bezcelowości, bezkierunkowości. Ciągłe zniechęcenie, uporczywe przekonanie, że każde działanie jest marnością. Po co się starać? Czy w ogóle ktokolwiek zwraca uwagę na moje istnienie?
Albo.
Wrażenie nieopanowanego smutku, wzbierającego jak woda, jak fala, jak przypływ - niepohamowanego, niemożliwego do powstrzymania, zmywającego wszystko, co szczęśliwe i dobre, a co stoi na jego drodze.
Albo.
Przeciąg otwierający się nagle w duszy.
Albo.
WHO prognozuje, że do 2030 roku depresja będzie jedną z dominujących chorób cywilizacyjnych. W tej chwili mówi się o tym, że zaburzenia typu depresyjnego dotykają od 5 do 17% całej populacji. W 2014 roku szacowano liczbę osób cierpiących na depresję w Polsce na 1,5 miliona.
Eva Meijer swój pierwszy epizod depresyjny przeżyła w wieku lat czternastu. Od tamtej pory spotykała się z depresją jeszcze kilka razy.
W swojej książce, noszącej wyjątkowo znamienny tytuł, pokazuje czytelnikowi jak wygląda świat osób chorych na depresję. Do choroby Eva Meijer podchodzi w sposób holistyczny - nie skupia się tylko na samej sobie i na swojej opowieści. Pokazuje nam artystów, często docenianych i szanowanych, którzy również zmagali się z depresją. Wśród nich można zaleźć Elizabeth Wurtzel, Andrew Solomona, Virginię Woolf, Williama Styrona.
Na depresję cierpieli również Van Gogh, Poe i Dickens. Vonnegut, Hemingway i Sylvia Plath.
Meijer zarysowuje przed czytelnikiem również coś na kształt historii depresji - począwszy od pojęcia melancholii, przez terapię humoralną, średniowieczne opętania i XVII-wieczne ,,wirówki'' po nowoczesne oddziały szpitalne. Pokazuje przy tym, że przeżycie epizodu depresyjnego jest czymś głęboko indywidualnym, zaznacza - co jest wyjątkowo ważne - że dla osoby znajdującej się w depresji więzi łączące ją z bliskimi i znajomymi nie ulegają zerwaniu, ale tymczasowemu zawieszeniu na czas choroby.
Wskazuje również, że depresja jest bardziej brakiem, niż czymkolwiek innym. Nieobecnością szczęścia, kolorów, celu, poczucia własnej wartości.
Autorce ,,Granic...'' w chorobie bardzo pomogła obecność zwierząt - kota i psów. W przetrwaniu najgorszych momentów pomagała jej również praca, sztuka, wykonywanie codziennych drobnych czynności, nawet jeśli wkładała w nie nieproporcjonalnie dużo wysiłku.
Czy ,,Granice mojego języka'' są esejem godnym polecenia? Z całą pewnością. Mimo tego, że w większości są jak okładka - ciemne, trochę wyblakłe, z wielkimi ciemnymi wilgotnymi bezdennymi oczami konika morskiego - mimo tego, że języki którymi się posługujemy słabo radzą sobie z wiernym opisaniem depresji w taki sposób, żeby stała się zrozumiała - jako choroba, jako wszechogarniające uczucie - dla osób, które nigdy się z nią nie zmierzyły, mimo tego wszystkiego przesłanie Evy Meijer jest raczej pozytywne.
Bo w końcu to wszystko kiedyś minie, prawda? A tej autorce możemy wierzyć, bo akurat ona wie o czym mówi.