Bardzo ucieszyła mnie sprawna realizacja wydania drugiej części cyklu „Dwuświat”. Zaskoczył mnie tytuł - „Pokun”. Dałabym sobie rękę uciąć, że skądś znam to słowo i... chyba nie miałabym ręki. Kojarzy mi się ono jakimś mitycznym potworem, może demonem. Jednak „internety” zdecydowanie odesłały mnie do tej powieści. Nie wiem, dlaczego pokuny wydały mi się znajome. Wygląda na to, że są wymysłem autora „Dwuświata”. Czym są, tego dowiecie się z powieści. Ja spróbuję was zachęcić do sięgnięcia po nią.
Pierwsza część cyklu jest zatytułowana „Przedwojnie”. Czy teraz czas na wojnę? Tak. Inco i Floris się do niej szykują. Pierwsze musi poradzić sobie z brakiem zasobów, drugie z zapóźnieniem technologicznym. Tutaj muszę się na chwilę za trzymać, żeby przypomnieć, że koncepcja „Dwuświata” została zbudowana na zasadzie kontrastów. Rozwinięte Inco, którego mieszkańcy żyją w „syntetycznym” świecie – pożywne batony zamiast jedzenia, filtrowana woda – a na przeciwnym biegunie rządzone przez kapłanów Floris, w którym natura kieruje ludzką egzystencją. To drugie może sprawiać wrażenie zacofanego, jednak to będący wiele kroków dalej sąsiedzi muszą zmierzyć się ze stukami swoich poczynań. Jednym z nich jest niedobór mężczyzn. Kontrola urodzeń, nowe podatki, polityka aborcyjna nie przyniosły skutku. Chłopców rodzi się coraz mniej. O to jest ta wojna, o chłopa.
Być może pomysł na fabułę – natura kontra technologia – nie jest nowatorski, ale bardzo wdzięczny do realizacji. Ja uwielbiam wszelkie historie stworzone na tej kanwie. Podoba mi się, kiedy pisarze pokazują skutki jednego i drugiego scenariusza. „Obstawiam”, która kraina okaże się tą lepszą, w której będzie żyło się szczęśliwiej. Zastanawiam się, gdzie widziałabym siebie. Wreszcie, chcę wiedzieć, kto będzie górą w konfrontacji.
Jest to taka książka, w której ważną rolę odegrają kobiety. Wiecie już, że w Inco mamy ich nadmiar. Dostały się na szczyty władzy i... No właśnie, jak autor ocenia rządy kobiet. Inco jawi mi się światem absurdu – niczym w komedii Barei. Wiele fragmentów ma wręcz satyryczny charakter. Stworzone struktury wydają się nam chwiejne, propaganda prymitywna, niektóre z wyrażanych opinii brzmią jak słowa półinteligenta. Mówię wam, istny kabaret. Chociaż to chyba nie jest wina kobiet u steru, bo... sami wiecie, jak to w polityce. Czy lepiej wyglądają rządy kapłanów we Floris. Najwyższa kapłanka Ae, to wybitny gracz. Jest samotna w sieci intryg, ale to potężna "pajęczyca" i należy uważać na jej poczynania. Wie komu może powierzyć delikatną misję, potrafi manipulować wiernymi, wzbudza szacunek. Jednak i ona ulega pokusie. Będzie musiała wybrać pomiędzy władzą, a... (ciii, nie spojlerujemy).
„Pokun” ma wiele wątków. W. & W. Gregory skrupulatnie kontynuuje te rozpoczęte w części pierwszej, ale pojawiają się nowe postacie, nowe problemy również coraz śmielej eksplorujemy stworzone przez niego uniwersum. Mam wrażenie, że fabuła się nieco rozbiega, ale chyba nie jest to wielki problem dla czytelników fantastki. Czasami tak się zdarza, że przy kontynuacjach autorzy nabierają śmiałości, widzą coraz więcej wykreowanego świata i pragną pokazać go czytelnikowi. Jeżeli lubicie „wędrować” po obcych krainach spodoba wam się, że będzie mogli zajrzeć w ich wszelkie zakątki.
Drugi tom „Dwuświata” okazał się udaną kontynuacją. Różni się od pierwszej części, gdzie dominowały kwestie społeczne. Tutaj pojawia się więcej intryg, polityki, dyplomacji, działań wojennych, ale również przygody. Momentami powieść jest brutalna, a momentami zahacza o satyrę. Autor stara się równo prowadzić wszystkie wątki, dzięki czemu możemy zajrzeć w różne zakątki uniwersum. Mnie ta książka wciągnęła. A do której krainy mi bliżej? Chyba do rozwiniętego, acz absurdalnego Inco. Pomimo jego wad nie widzę się w rolniczym społeczeństwie Floris. A ty, gdzie chciałbyś/chciałabyś mieszkać?