"Duchy nocy świętojańskiej" to zbiór opowiadań, które traktują o wiedźmach, upiorach, leśnych boginkach, ale też o niewyjaśnionych w logiczny sposób zjawiskach, makabrycznych sytuacjach i duchach. Niektóre z opowieści są długie, inne krótsze, natomiast każde zasługuje na pochwałę.
Żeby oddać nastrój powieści, najlepiej byłoby przenieść się mentalnie do czasów, gdy powstały.
Zdecydowana większość pisarzy, których opowiadania znajdują się w "Duchach nocy świętojańskiej" tworzyła w XIX wieku, więc można sobie tylko wyobrażać, jakie emocje musiały wzbudzać wśród ludzi.
Zgodnie z badaniami profesora Baranowskiego na polskich ziemiach w latach 50 tych ubiegłego wieku znaczna część mieszkańców (szczególnie terenów wiejskich) wierzyła, że demony, czarownice i inne diaboliczne zjawiska są jak najbardziej realne. Co więc musiał odczuwać taki XIX wieczny czytelnik, nawet oczytany i wykształcony?
Strach ma wielkie oczy, a zdecydowanie najlepiej moim zdaniem wiedzieli o tym Mikołaj Gogol i Aleksiej Tołstoj, i to ich opowiadania są moimi faworytami.
Prawdopodobnie część czytelników, którzy nie przepadają za literaturą grozy, horrorem czy fantastyką słyszała o historii "Wij", w której młody student spotyka wiedźmę, a następnie zostaje wezwany, aby przez trzy noce modlił się za duszę młodziutkiej córki setnika, która umiera nagle. Nie ma sensu rozwodzić się nad kunsztem Gogola co do budowania napięcia i grozy, gdyż jest to rzecz bezsporna. Natomiast oprócz mistrzostwa przenoszenia trwogi na karty papieru, Autor cudownie bawi się groteską.
Moim drugim faworytem jest Opowiadanie "Rodzina wurdałaka" Aleksieja Tołstoja, które rozpoczyna się leniwie, ładnie buduje napięcie, po czym na samym końcu eksploduje świetnym zwrotem, którego bohater nie mógł się spodziewać.
Bardzo dobre wrażenie sprawia również "Muzeum figur" Alfreda McLellanda Burrage, gdzie dziennikarz postanawia spędzić noc w sali morderców w Muzeum figur woskowych. Bohater robi to, aby móc utrzymać rodzinę, a Autor stawia na lęk przed mordercami skazanymi na śmierć. Dodatkowo czas akcji to noc, a reportażysta jest w makabrycznej sali sam. Koniec tej historii można interpretować na swa sposoby i każdy będzie dobry.
Warto wspomnieć o Barszczewskim i Zmorskim, czyli o naszych rodzimych pisarzach, i ich klechdach. Gdzie to Zmorski właśnie przypomina o tym, że nawet piekło zna sprawiedliwość a bajki mają morał. Barszczewski zaś pięknie puentuje mentalność prostego ludu, przy czym nie jest to złośliwość, a po prostu rzetelne oddanie przekonań.
Pozostałe historie są oczywiście stworzone w sposób niezwykły, klimatyczny i na swój sposób również makabryczny, ponieważ słowiańscy pisarze zdecydowanie stawiają na demony, diabelskie istoty, natomiast twórcy pochodzący z Anglii i Irlandii zdecydowanie oscylują wokół duchów i niewyjaśnionych zjawisk.
Muszę jeszcze wspomnieć, że przekładu z języka angielskiego dokonał Jerzy Łoziński, który jest polskim tłumaczem i filozofem, a znany jest z kontrowersyjnego przekładu "Władcy Pierścieni" J.R.R. Tolkiena.
" Duchy nocy świętojańskiej" to naprawdę ciekawa pozycja dla fanów gatunku. Niepowtarzalny we współczesnych opowieściach klimat, nieco nostalgiczny i wyjątkowo ponury oddaje nastrój jak nic innego.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu "nakanapie.pl"