Hmm... i cóż ja mam powiedzieć o tej powieści?
Motyw zmiennokształtnych nie jest nowością, podobnie jak żadnym odkryciem w literaturze nie jest również zagadnienie wilkołaków. Nie oznacza to, że należy zrezygnować zupełnie z tej tematyki.
Magda Krupa-Szlama podchodzi do tematu dość skrupulatnie, rzetelnie i faktycznie w sposób autorski rozwija skrzydła wyobraźni. Zmienni przedstawieni przez nią w książce mają rozbudowaną strukturę szeregów, dopracowaną przynależność do stada i funkcje. Autorka mimo inspiracji światem wilków bardzo stara się wyodrębnić swoje pomysły na uniwersum. Przy czym z zasadnością pewne rzeczy zostawia nie ruszone. Multiwersum wilkołaków i zmiennokształtnych jest specyficzne, co Krupa-Szlama naprawdę dobrze rozumie.
Autorka w swojej powieści dość znacznie rozszerzyła wątki poboczne, a właściwie postanowiła skupić się w dużej mierze na wątku romansu. Bo gdybym miała "Lupus Magnus" klasyfikować, bez zastanowienia przydzieliła bym ją do gatunku paranormal romans. Akcja powieści rozgrywa się przede wszystkim w Białowieży, w tle które panują w realnym życiu. Główna bohaterka trafi tam po tym, jak okazuje się, że narzeczony ją zdradza. Postanawia wszystko zmienić i przyjmuje intratną posadę głównego weterynarza w nowo powstałym ośrodku obserwacji wilków. Na jej drodze staje nowy facet, z którym boi się zbudować relacje, a później w jej życiu uczuciowym pojawia się kolejny mężczyzna. I to właśnie perypetie miłosne Łucji są głównym tematem przewodnim. Czy jest to minus? Absolutnie nie! Bo mimo wszystko Autorka buduje fajną sferę lęków, pragnień, obaw i szczęścia wokół pani weterynarz. Natomiast zdecydowanie problematyka zmiennych i zawirowania erotyczno- sercowe są główną osią fabularną w "Lupus Magnus".
Główną bohaterkę da się polubić, choć jej niezdecydowanie w kwestii wykreowania nowego związku po rozstaniu jest dziwna i może lekko drażnić. Podobnie jak kwestia rozpadu jej narzeczeństwa, gdzie raz Łucja jest załamana, raz kamień spada jej z serca, bo dochodzi do wniosku, że mimo wszystko tkwiła w tym wszystkim bez miłości .
Otoczka jaką zbudowała Autorka wokół wejścia Łucji do zakazanego dla niej świata wilkołaków i zmiennych, przypomina mi motyw wejścia do świata wampirów Belli ze "Zmierzchu". Tak więc został nałożony nacisk by dziewczynę chronić przed innymi przedstawicielami gatunku, którzy będą chcieli ją skrzywdzić, bo jest tylko człowiekiem, bezbronnym i kruchym. W dwóch przypadkach główna bohaterka wchodzi w skomplikowane relacje uczuciowe z przedstawicielem innej rasy niż ludzka, i stawiając czoła przeciwnością z tym związanych.
Największym minusem zdecydowanie są zwroty i niektóre personalne określenia. Co i rusz w dialogach pojawia się bowiem sformułowanie "Łucjo", "Adrianie", "Karolu", "Marcelino", WTF?? Mówiąc szczerze w potocznej, często szybkiej wymianie zdań nigdy nie słyszałam takich zwrotów, brzmią one mega nienaturalnie.
Pomimo małych potknięć to jednak Krupa-Szlama zbudowała bardzo dobrą fabułę, która zawiera ciekawą intrygę i tajemnice. Autorka stopniowo odkrywa karty, z czego nie zwleka z tym bardzo. W miarę szybko okazuje się, że Łucja trafiła do ośrodka, gdzie pracują sami zmiennokształtni. Poznaje ich zwyczaje i strukturę stada. Zakochuje się w jednym z nich.
Siatka wątków pobocznych spłata się ze sobą, a związek przyczynowo skutkowy zostaje zachowany. Z logicznego punktu widzenia, z perspektywy świata i bohaterów to wszystko co opisała Autorka ma sens i trzyma się ze sobą spójnie. Fakt, że to debiut zadziwia przemyśleniem i dojrzałym piórem. Styl pisarski jest dopracowany, jest niesamowicie lekki, co mnie zauroczyło, i sprawiło, że książkę pochłonęłam w 3 dni, co przy moich obowiązkach jest bardzo trudne.
"Lupus Magnus" to świetny debiut literacki. Zawiera wszystkie potrzebne elementy, które czynią z tej powieści fenomenalny paranormal romans, który mnie kupił totalnie. Bawiłam się przednio i wybaczam potknięcia!