Jak czytelniczo idzie ci ten rok? Masz już jakiś zachwyt Książkowy?
Ja w tym roku postawiłam na odgruzowywanie moich regałów i znalazłam już kilka fajnych perełek, ale w międzyczasie przyszła mi też nowość od Avy Reid. Możecie ją kojarzyć z innych książek wydanych w Polsce, czyli "studium zatracenia" lub "lady Makbet". Ja te książki czytałam i recenzowałam, więc możecie recenzje znaleźć na moim profilu. Obie można bezpośrednio nie trafiła w mój Gust, ale podobały mi się fabularnie.
Reklama - wydawnictwo nowe strony
I dzisiaj porozmawiamy o pierwszej napisanej przez autorkę książce, która o dziwo też mi się podobała, jednak ma pewne "ale". Na wstępie muszę zaznaczyć, że ta książka nie jest moim ulubieńcem, znalazłam trochę zgrzytów, ale na spokojnie mogę wystawić 3,5/5⭐️.
Fabuła zaczynamy z wielkiego C, bo poznajemy dziewczynę, która jest trochę taka Wyklętą w wiosce, nikt jej nie lubi, nikt jej nie szanuje przez wybory jej matki. Z czasem dowiadujemy się, jakie to były wybory i dlaczego ona tak bardzo chciała być Wilczarką i mieć moc. W tym świecie momencie kiedy rodzi się w kobietach, jest obdarzona mocą, a ona nie. W fabule mamy też pojawianie się drwali co jakiś czas. Drwale, czyli tacy słudzy innego Boga i króla, którzy zabierają Wilczarki ze sobą i prawdopodobnie tam je zabijają (🤫). Co za tym idzie nasza główna bohaterka może czuć się Bezpieczna, bo nie ma mocy, ale nic bardziej mylnego, ponieważ osoba, która ją wychowała, bezpardonowo wyrzuca ją z wioski i oddaje Drwalom jako jedną z kobiet z mocą.
Oczywiście podstęp wychodzi na jaw, a od tego momentu zaczyna się pełna niebezpieczeństw podróż.
Bardzo podobał mi się motyw religii i tego, że mamy takie spojrzenie na dwie inne i bardzo podobne do siebie religie i głównym celem jest takie zapytanie, czy inne to znaczy zły i dlaczego każdy nie może rozumieć siebie nawzajem, skoro są takimi samymi ludźmi.
Nie zagrałam mi fabuła a w zasadzie bardziej to, co się w tej fabule działo, bo nie ukrywajmy, środek książki jest najtrudniejszą częścią, z początku dzieje się dużo i nagle, zakończenie jest bardzo emocjonujące, a środek jest taki strasznie rozwleczony, bo to motyw podróży, poznawania siebie, swoich słabości i dużo tam gadania, a nie działania.
Polubiłam głównych bohaterów pomimo tego, że czasami ich działania są wręcz irytujące i dla mnie bez sensu. Chociażby ten motyw około romantyczny. Sam motyw religii jest dla mnie trochę zbyt chaotycznie wyjaśniony. Mamy dwie perspektywy i podobnych bogów, ja nawet nie próbowałam zgadnąć, o którym z nich mowa. Fajnie jednak, że mamy pokazane to, w jaki sposób wyznawcy o nich mówią, jakie legendy snują, bo to akurat było turbo ciekawe i dziwne.
Moim następnym takim lekkim zarzutem jest to, jak ona wybrzmiewa w różnych formach. Połowę książki przesłuchałam, a połowę przeczytałam i w audiobooku wybrzmiewa całkiem inaczej niż papierze. Bo gdybym miała czytać całą książkę w papierze, nie wiem, czy nie po rzuciłabym jej bardzo szybko, bo nie potrafiła mnie zaangażować, była taka mozolna. A w audio działo się to dynamiczniej i nie potrafiłam go wyłączyć.
Jednak sam motyw magie, bogów, poświęcenia i podróży jest naprawdę fajny. Tylko podobne zarzuty miałam przy dwóch jej poprzednich książkach, gdyby je napisał ktoś inny. Bo Ava ma świetne pomysły, ale wykonanie trochę jej się nie udaje, bo chce za dużo elementów naraz wpleść, które no dobra łączą się ze sobą, ale czuć nienaturalność wydarzeń.