„Bezpieczeństwo daje w nagrodę niemoc."
„Wehikułu czasu" to prawdopodobnie moja ulubiona praca Wellsa. Nie jest tak ważna jak „Wyspa doktora Moreau", ale sympatia nie zawsze liczy się z wartością marytoryczną, choć i ją znajdziemy w tym utworze.
Wells kocha w swoich książkach poruszać ważne tematy, ale tym razem przeszedł sam siebie. „Wehikuł" stanowi bowiem powieść niemalże filozoficzną, przez którą zastanawiamy się nad przyszłością naszego gatunku. Nad tym, co odróżnia nas od zwierząt. Co napędza nas do odkrywania świata. Co sprawia, że nasza egzystancja ma ten tajemniczy sens.
Główny bohater stworzył maszynę, dzięki której może podróżować w czasie. Swoją pierwszą wyprawę odbywa do dalekiej przyszłości, gdzie ludzie bardziej przypominają nieświadome krowy na pastwisku, które bez celu żyją dzień za dniem. Mała acz piękna rasa zdaje się być wolna od chorób i większych trosk, a boi się jedynie ciemności. Ciemności w której czają się inne człekokształtne istoty. To relacja między nimi zmusza bohatera do tak wielu przemyśleń odnośnie naszej natury. Zastanawiamy się wraz z nim, jak doszło do tego podziału. Rozważamy, czy postęp technologiczny i kolejne uwygodnienia mają nam służyć, czy stanowią raczej zapowiedź rozleniwienia społeczeństwa, które w kolejnych pokoleniach przybierze obrót destrukcyjny. Analizujemy funkcjonowanie ludu, który wolny jest od pośpiechu. Który na rzecz piękna i beztroski porzucił naukę. Który nie zna szczęścia, ale również nie bywa nieszczęśliwy. Który wydaje się być infantylnie głupiutki. A obok niego, w podziemiach planety, żyją istoty mroczne i podstępne. Które nie mają oporów przed, to mały spoiler, polowaniem pod osłoną nocy na beztroskie istotki. Które w swoim istnieniu zdają się stanowić klucz do odkrycia natury człowieka.
Autor w historii tej ukrył lęki i frustracje, jakie wyraźne malowały się w tamtych latach. Próżna arystokracja poza pięknem miała coraz mniej do zaoferowania, a klasa robotnicza, która każdego dnia zmagała się z trudami życia, stawała się podporom świata. To dzięki niej wszystko funkcjonowało i to ona stawała się najważniejsza.
Oczywiście potencjał podróży w czasie nie został w pełni wykorzystany w tak krótkim utworze, ale autor przekazał to, co chciał powiedzieć czytelnikowi. Przez to, że książkę poznałam w wersji audiobookowej sądzę, że kilka spraw mogło mi umknąć, dlatego jestem pewna, że sięgnę po nią ponownie za jakiś czas. Wells nie jest autorem, który zachwyca formą, ale potrafi potrząsnąć czytelnikiem i zmusić do przemyślenia kilku kwestii. Z tego względu cieszy się on moim szacunkiem i dlatego planuję zaznajamiać się z jego twórczością. Wam natomiast proponuję iść w moje ślady. Uważam, że warto! W końcu kto jeszcze w tak ciekawy sposób potrafi skrytykować społeczeństwo swoich czasów?
„Ciągła zmienność, niebezpieczeństwa i trudy wyrabiają sprężystość umysłu. Jest to jedno z praw przyrody, na które nie zwracamy uwagi. Zwierzę doskonale przystosowane do otoczenia jest też i doskonałym mechanizmem. Przyroda ucieka się do inteligencji dopiero wtedy, kiedy nawyk i instynkt już nie wystarczają. Nie ma inteligencji, gdy nie ma zmiany i potrzeby zmiany. Inteligencja bywa udziałem tylko takich zwierząt, które napotykają ogromną rozmaitość niebezpieczeństw i potrzeb."