„Nie zawsze zgniliznę czuć od raz. Nawet częściej tę prawdziwą kamufluje ładne opakowanie”.
Niedawno premierę miał „Mursz” Ewy Przydrygi. Przeglądając informację na temat tej książki, między innymi natrafiłam na taką, w której było napisane, że jest ona kontynuacją „Topielisk”. „Topieliska” kupiłam już jakiś czas temu i ciągle nosiłam się z zamiarem jej przeczytania. Teraz skoro ukazał się ciąg dalszy tamtej historii, niezwłocznie należało nadrobić lekturę. Już wiem, że „Mursz” z „Topieliskami” łączy jedynie główna bohaterka, ale zawsze to coś. Dzięki zachowaniu kolejności mogłam zrozumieć postępowanie Poli w "Murszu". Pani Ewa Przydryga przybliżyła mi w "Topieliskach" kilka pojęć psychologicznych, o których słyszałam, ale moja wiedza na ten temat była znikoma. Autorka dogłębnie analizuje na przykładzie Poli, zachowanie kogoś, kto przeżył traumy i ubarwia je fikcją literacką, dzięki czemu łatwiej te pojęcia było mi sobie przyswoić i zrozumieć.
Pola ma doskonałą rodzinę. Pięknego, mądrego synka i wspaniałego męża. Tego zwyczajnego ranka nic nie zapowiada katastrofy, która ma wkrótce nadejść. Pola po imprezie nie czuje się dobrze, więc na umówioną wizytę Jasia w gabinecie lekarskim wysyła swojego męża. Stoi w progu, patrzy, jak Jakub odśnieża samochód, na jej oczach sadza synka w foteliku, zapina pasy, siada za kierownicą samochodu i odjeżdża, znikając za zakrętem. Pola spokojnie idzie odpoczywać. Ze snu wyrywa ją uporczywy dzwonek telefonu. Recepcjonistka informuje ją, że synek nie stawił się na umówioną wizytę w gabinecie. Zaniepokojona kobieta próbuje dodzwonić się do męża, ale bez skutku. Postanawia więc sprawdzić, co takiego zatrzymało Jakuba, że nie dotarł na miejsce. Po drodze natyka się na wypadek i przerażeniem stwierdza, że wyławiany z rzeki wrak samochodu, należy do jej męża.
Od tej chwili pozornie spokojna historia, która początkowo nie budziła emocji, zmienia się w mroczny thriller. Zwłoki męża Poli kilka dni później zostają wyłowione z rzeki, ale po małym Jasiu wszelki ślad zniknął, ale Pola cały czas czeka. Śmierć męża wrzuciła ją w otchłań rozpaczy, a na jej powierzchni utrzymuje ją tylko nadzieja, że synek wciąż żyje i pewnego dnia się odnajdzie. Zaczyna prowadzić własne śledztwo, które prowadzi do tajemnic, jakie miał przed nią mąż i do zakamarków jej pamięci, w których tkwią traumy z przeszłości. Kawałek po kawałku z każdym rozdziałem Pola, a wraz z nią czytający odkrywa coraz więcej faktów, które jednak tylko bardziej mieszają w fabule. Jest mnóstwo luk, niedopowiedzeń, które powoli się zapełniają, aż do zaskakującego finału, którego nie byłam w stanie przewidzieć. Pewne moje podejrzenia potwierdziły się, inne nie. Narracja prowadzona w pierwszej osobie pozwalała mi doskonale wczuć się w sytuację Poli, w jej żałobę po stracie najbliższych, z którą sobie nie radzi. Żałobą, która uwalnia z jej pamięci niechciane i wyparte fakty z przeszłości, w pewnym momencie na powierzchnię wypływa cały życiowy dramat kobiety. Wszystkie fakty, które powoli się ujawniają, pozwalają wytłumaczyć i zrozumieć jej zachowanie. Nawracające przykre sny, niepamięć tego co się wydarzyło w przeszłości, to objawy typowego zespołu stresu pourazowego. Okazuje się, że nie ma groźniejszej bestii niż człowiek, który potrafi przybrać potulne ludzkie oblicze. Potrafi krzywdzić i zadawać ból, albo się przyglądać i nie reagować na wołanie o pomoc.
„Topieliska” to mroczny, duszny thriller z nieprzewidywalnym zakończeniem, pełnym sprzeczności i niejasności, opowiadający o meandrach ludzkiej psychiki. Autorka napisała tę historię z niezwykłym wyczuciem i znajomością tematu, tak że każdą cząstką ciała czułam i przeżywałam rozpacz Poli z powodu niewyobrażalnej straty, jakiej nie chciałaby doświadczyć żadna matka. Nieustannie karmić się złudzeniami, jak Pola, żyć w niepewności i nadziei, że pewnego dnia, dziecko się odnajdzie.
Lektura „Topielisk”, kolejny raz przekonała mnie, że Ewa Przydryga w pisaniu o trudnych sprawach nie ma sobie równych. Autorka przyzwyczaiła mnie już, że w jej powieściach nie znajdę niespodziewanych zwrotów w fabule i pędzącej akcji, a siła jej thrillerów tkwi w mrocznej atmosferze i niedomówieniach.
„Bolesne wspomnienia są jak świeży strup. Wystarczy go naruszy, by zerwać cienka błonkę. By rana na nowo zaczęła krwawić”.
Książka pochodzi z własnych zasobów bibliotecznych.
Mglisty poranek, szalejąca za oknem zamieć śnieżna i jedna prośba, która zmieni wszystko Telefon z przychodni wyrywa Polę ze snu. Okazuje się, że jej trzyletni synek wraz ze swoim tatą nie pojawil...
Mglisty poranek, szalejąca za oknem zamieć śnieżna i jedna prośba, która zmieni wszystko Telefon z przychodni wyrywa Polę ze snu. Okazuje się, że jej trzyletni synek wraz ze swoim tatą nie pojawil...
Na pozór szczęśliwa rodzina. Mąż, żona, syn. Dobra praca, marzenia i cele do zrealizowania. Wystarczył jeden dzień, by cały idylliczny świat runął, jak domek z kart. Jeden telefon pociągnął za sobą c...
Pola Szulc ma piękne życie. Kochający mąż, trzyletni, cudowny synek i kwiaciarnia, o której prowadzeniu marzyła od młodzieńczych lat. Jej życie mogłyby dalej toczyć się po tym barwnym kole, gdyby nie...
@ladybird_czyta
Pozostałe recenzje @gala26
𝗭𝗮𝗴𝗺𝗮𝘁𝘄𝗮𝗻𝗲 𝗿𝗲𝗹𝗮𝗰𝗷𝗲
Dla nikogo chyba nie jest tajemnicą, że Małgorzata Rogala należy do grona moich ulubionych autorek. Uwielbiam jej styl pisania i historie, które tworzy. W każdej z nich ...
𝑅𝑎𝑘 to historia stalkera z Tindera, który przez czternaście lat oszukiwał i wykorzystywał kobiety, czując się całkowicie bezkarny. Manipulował ludźmi, aż do momentu, gdy...