𝑂𝑠𝑡𝑎𝑡𝑛𝑖𝑒 𝑧𝑎𝑑𝑎𝑛𝑖𝑒 Grzegorza Kozery to książka, która mocno mnie poruszyła i na pewno długo o niej nie zapomnę. Autor, znany z tworzenia ciekawych postaci i wciągających historii, przeniósł mnie do sierpnia 1945 roku, do fikcyjnego miasteczka w Górach Świętokrzyskich, które wciąż odczuwało skutki wojny. Gdy pojawia się tajemniczy mężczyzna z niejasną misją, atmosfera staje się napięta, a mieszkańcy zaczynają zadawać sobie pytania o prawdziwe intencje i wydarzenia, które doprowadziły go do Bodzynia. Ta historia skłania do refleksji nad lojalnością, honorem i skutkami pozostawania wiernym swoim wartościom.
W jednym z wywiadów Grzegorz Kozera podkreślił, że inspiracją do napisania tej książki była chęć zgłębienia moralnych dylematów ludzi żyjących w czasach, gdy wartości były wystawiane na najcięższe próby. Ta refleksja jest wyraźnie obecna na kartach powieści i zmusza do zastanowienia się nad tym, jak zachowalibyśmy się w obliczu ekstremalnych sytuacji.
Autor z mistrzowską precyzją oddaje atmosferę powojennej Polski, ukazując społeczeństwo rozdarte między pragnieniem normalności a nierozliczonymi rachunkami przeszłości. Jego bohaterowie są autentyczni, pełni wewnętrznych konfliktów, co sprawia, że ich losy zaangażowały mnie od pierwszych stron. Grzegorz Kozera porusza uniwersalne tematy lojalności, honoru oraz poszukiwania sprawiedliwości w świecie, gdzie granice dobra i zła często się zacierają. W tej sensacyjnej powieści nie brakuje również miłości, która – niezależnie od sytuacji – pozwala nadać życiu sens.
Po wojnie niemal każde polskie miasto i miasteczko przypominało Bodzyń – fikcyjną miejscowość z powieści. Wojna, jako sytuacja skrajna, wydobywała z ludzi zarówno to, co najlepsze, jak i to, co najgorsze. Ci, którzy splamili się haniebnymi czynami, później często próbowali wymazać je z pamięci.
𝐹𝑎𝑘𝑡𝑎𝑚𝑖 𝑡𝑒ż 𝑚𝑜ż𝑛𝑎 𝑚𝑎𝑛𝑖𝑝𝑢𝑙𝑜𝑤𝑎ć, 𝑛𝑖𝑒𝑘𝑡ó𝑟𝑒 𝑝𝑜𝑚𝑖𝑗𝑎ć, 𝑎 𝑖𝑛𝑛𝑒 𝑛𝑎𝑑𝑚𝑖𝑒𝑟𝑛𝑖𝑒 𝑒𝑘𝑠𝑝𝑜𝑛𝑜𝑤𝑎ć.
Początek powieści utrzymany jest w klimacie typowym dla westernów. Akcja toczy się w małym miasteczku Bodzyń, położonym w Górach Świętokrzyskich, tuż po wojnie, choć niepokój wciąż wisi w powietrzu. Ludzie pragną odzyskać poczucie bezpieczeństwa i powrócić do normalności, ale wciąż tkwi w nich obawa, że wojna może wybuchnąć na nowo. Choć poprzednia oficjalnie się skończyła, pozostawiła trwały ślad w sercach i umysłach mieszkańców.
Pojawia się tu człowiek dosłownie znikąd. Wysiada z wojskowej ciężarówki, nikt nie wie, kim jest i po co tu przyjechał. Jedynie jego strój wskazuje, że wojaczka nie jest mu obca. Miejscowy karczmarz okazuje mu jawną niechęć i doradza szybkie opuszczenie Bodzynia. Nikt nie chce udzielić mu noclegu, jedynie pod swój dach, a raczej dach szopy, przyjmuje go Kulawy Kazek, który, jak się później okaże, jest człowiekiem doświadczonym przez życie, a zarazem niezwykle mądrym i dobrym, chociaż tę dobroć ukrywa pod maską oschłości. Uwagę wszystkich zwraca niezwykła kurtka, jaką ma Wilk, i którą chcieliby od niego odkupić, lecz ona nie jest na sprzedaż. Wróżą za to nieznajomemu rychłą utratę tego niezwykłego okrycia.
Autor doskonale oddał realia wczesnego PRL-u, wszechobecną propagandę i podłe zachowania, gdzie władza liczyła się bardziej niż potrzeby obywateli. . Bodzyń to fikcyjne miasteczko, które symbolizuje wszystkie miasta i miasteczka tuż po wojnie oraz ich mieszkańców. Zacofanie kulturowe, wzorowane na radzieckim „przyjacielu”, odbija się w postaci Antka, nastolatka, który bardzo pragnął wiedzy i uwielbiał czytać, ale nie miał skąd brać książek, bo po prostu ich nie było. Idee PRL-u, które głosiły równość (choć jej brakowało) i wolność (której również nie było). W milicji zatrudniano ludzi bez wykształcenia, ale za to pełnych ambicji, na przykład do pobierania haraczu od chłopów handlujących na targu. Burmistrzem mógł zostać nawet listonosz, bo przed wojną był przecież urzędnikiem i miał odpowiednie kompetencje do sprawowania władzy. Polska, według jedynie słusznej władzy, przedstawiana jest jako wspaniały kraj, mimo że brakuje w nim wszystkiego, oprócz słynnej musztardy i octu. Wszyscy byli zmuszeni uczyć się języka rosyjskiego, ponieważ angielski w demokratycznej Polsce był źle widziany, jako język imperialistów według władzy.
Kolejnym problemem jest pijaństwo w polskim narodzie. Ludzie piją, bo mają powód: traumatyczne przeżycia, wszechobecna bieda, beznadzieja. „Władza zasłania się brakiem ludzi gotowych do walki z nałogiem i nie wydaje żadnych odgórnych zarządzeń, aby coś z tym zrobić. Pijaństwo narodu jest „na rękę” władzy, bo pijany naród to bezmyślny naród, który nie będzie się buntował. W walce z tzw. złem „wspomagają” ówczesną władzę radzieccy towarzysze, co budzi coraz większą niechęć Polaków wobec Sowietów, którzy wtrącają się w polskie sprawy. Władzy się to nie podoba, bo przecież to „wyzwoliciele”, którym naród ma okazywać wdzięczność, bo Polacy nadal byliby pod hitlerowskim butem, tylko teraz ten but zamieniono na sowiecki. Władzy nie przeszkadza, że ludzie oddają się pijaństwu, za to wszędzie widzi szpiegów i wrogów klasowych. Jak mają tępić ten nałóg, skoro sami nadużywają alkoholu i najczęściej zostali funkcjonariuszami z przypadku?
Polska niby wolna, a jednak zniewolona. Zdrajcy i kolaboranci, którzy donosili Niemcom, po wojnie zaczęli służyć nowej władzy, przełożyli płaszcz na drugą stronę i zapewnili sobie ciepłe posadki. Wojna odebrała niektórym resztki ludzkich uczuć.
Autor umiejętnie podsyca atmosferę, powoli ujawniając, kim jest Adam i w jakim celu pojawił się w Bodzyniu. Nie może liczyć na pomoc nikogo, oprócz Rozalii – kobiety będącej ofiarą tej wojny, od której wszyscy się odwrócili, oraz starego, kulawego Kazka, prawego człowieka, stającego się niespodziewanie autorytetem zarówno dla Adama, jak i Rozalii oraz Antka. Czy Adamowi uda się wykonać ostatnie zadanie, zanim zniknie bez śladu, niczym Jeździec znikąd? Czy za wszelką cenę powinien dążyć do sprawiedliwości? Czy uda mu się postąpić uczciwie i honorowo, nie wyrządzając przy tym krzywdy niewinnym ludziom?
𝑂𝑠𝑡𝑎𝑡𝑛𝑖𝑒 𝑧𝑎𝑑𝑎𝑛𝑖𝑒 to prawdziwa filmowa fabuła, którą chętnie zobaczyłabym na dużym ekranie. Historia Adama bezwiednie skojarzyła mi się z postacią Shena z Jeźdźca znikąd. Tam również narratorem był mały chłopiec, a główny bohater uosabiał cnoty, choć był także człowiekiem z krwi i kości. Jednak w przeciwieństwie do tamtego filmu, autor wiele więcej opowiedział mi o Adamie – człowieku lojalnym, wiernym swoim zasadom, które nadają sens jego życiu. Dla niego to zadanie było kwestią honoru, ponieważ tak został wychowany, a przynależność do AK jedynie wzmocniła te cechy.
𝑂𝑠𝑡𝑎𝑡𝑛𝑖𝑒 𝑧𝑎𝑑𝑎𝑛𝑖𝑒 to powieść niezbyt gruba, ale dostarczyła mi tylu emocji i wiedzy o powojennych czasach w Polsce, że mogłaby spokojnie konkurować z obszerniejszymi powieściami historycznymi.
𝑊𝑜𝑗𝑛𝑎 𝑡𝑜 𝑛𝑎𝑗𝑠𝑡𝑟𝑎𝑠𝑧𝑛𝑖𝑒𝑗𝑠𝑧𝑎 𝑟𝑧𝑒𝑐𝑧, 𝑗𝑎𝑘𝑎 𝑚𝑜ż𝑒 𝑠𝑝𝑜𝑡𝑘𝑎ć 𝑐𝑧ł𝑜𝑤𝑖𝑒𝑘𝑎 […] 𝑁𝑎𝑤𝑒𝑡 𝑐𝑖, 𝑘𝑡ó𝑟𝑧𝑦 𝑧𝑑𝑜ł𝑎𝑙𝑖 𝑗ą 𝑝𝑟𝑧𝑒ż𝑦ć, 𝑡𝑎𝑘 𝑐𝑧𝑦 𝑖𝑛𝑎𝑐𝑧𝑒𝑗 𝑠𝑡𝑎𝑗ą 𝑠𝑖ę 𝑗𝑒𝑗 𝑜𝑓𝑖𝑎𝑟𝑎𝑚𝑖.