Kiedy szukałam premier na lipiec, natknęłam się na jedną z wielu pozycji, które przykuły mój wzrok. Thriller, w którym głównym motywem są zaginięcia? Wchodzę w to! Sięgnęłam po We mgle z myślą, że to musi być dobra książka. Jednak czy rzeczywiście tak było?
Jessica Shaw pracuje jako detektyw, który zajmuje się poszukiwaniem zaginionych osób. Pewnego dnia dostaje wiadomość od anonimowego nadawcy, w której wysyła on jej link do jednego ze zgłoszeń. Po spojrzeniu okazuje się, że na zdjęciu jest sama Jessica. Dlaczego ktoś zgłosił jej zaginięcie? Co wydarzyło się te kilkadziesiąt lat temu? To wszystko dopiero początek. Równocześnie Jason Pryce, policjant z LA prowadzi własne śledztwo dotyczące morderstwa studentki. Jakie będzie rozwiązanie?
Standardowo zacznę od tego, kim dokładnie są główni bohaterowie oraz co o nich sądzę. Jessica Shaw to kobieta, wykonująca zawód, który mnie jako zwykłego człowieka naprawdę interesuje, choć nie wiem, czy sama odważyłabym się na taką pracę. Jednak jako postać sama w sobie Jessica niezbyt mocno mnie przyciągnęła do siebie. Owszem, polubiłam ją, a jej pewność siebie oraz dążenie do założonego celu za wszelką cenę przypadły mi do gustu, jednak, poza tym nie czuję do tej bohaterki nic więcej. Być może to też kwestia tego, że z upływem dni moje uczucia w stosunku do niej się po prostu zmieniały.
Jeśli chodzi o Jasona Pryce’a, to muszę przyznać, że również go polubiłam. Widać i czuć było, że ten bohater skupiony jest na swojej pracy i zachowuje profesjonalizm w każdym calu. Tutaj również należą się gratulacje autorce za dobrą kreacją bohaterów, nawet jeśli zdarzyły się jakieś błędy. Powracając jednak do Jasona to mimo mojej sympatii do niego, nie jestem w stanie teraz powiedzieć, co jeszcze wzbudziło moje pozytywne odczucia w stosunku do niego.
We mgle to miał być rewelacyjny thriller, od którego nie będę w stanie się oderwać. Ponadto miało wiać tajemniczą tajemnicą (masło maślane specjalnie) na kilometry, jednak... Nie wyszło - zdarza się. Może miałam zbyt duże oczekiwania? Choć sama fabuła naprawdę mnie zainteresowała - wiecie, główna bohaterka nagle dowiaduje się, że zaginęła przed laty, a teraz próbuje znaleźć odpowiedź na swoje pytania. Jednak im dalej byłam, tym coraz bardziej moja ekscytacja spadała, aż w końcu wyszło tak, że ta pozycja to dość przeciętny thriller.
Jedno trzeba autorce przyznać: potrafi kończyć rozdziały w taki sposób, że nie ma bata i trzeba czytać dalej. No ale poza tym nie czułam żadnego szału związanego z tą powieścią. Nawet fakt, że dodano rozdziały z perspektywy tej wspomnianej wyżej zamordowanej studentki oraz matki Jessiki niezbyt tu pomogły.
Muszę też wspomnieć o zakończeniu, które dla mnie, jako miłośnika thrillerów i zwyczajnego czytelnika było całkowicie znikąd. Jasne, nie można było się domyślić, kto stoi za tym wszystkim, jednak z drugiej strony było to dziwne. Szczerze mówiąc, wolałabym, żeby winnym był bohater, którego zdążyłam poznać bliżej kilka rozdziałów wstecz niż mieć takie “zaskoczenie”.
No cóż, niestety moje pierwsze spotkanie z Lisą Grey nie należy do zbyt udanych. Jednak mimo to, zachęcam Was do sięgnięcia po ten tytuł - być może Wy znajdziecie w nim więcej plusów niż ja i może się zachwycicie tą historią. Ja będę czekać na kolejne książki tej autorki i wówczas przekonam się, czy pani Grey poczyniła jakieś postępy w tworzeniu nowych historii, czy też wręcz przeciwnie.