Jednym z licznych plusów pracy w bibliotece jest to, że czasami można spotkać Czytelnika przez duże C(z). Taki Czytelnik od zwykłego czytelnika różni się tym, że kocha książki, wie co chce przeczytać i nigdy nie pyta: ,,a może pani mi coś poleci?'' dodając ,,może być byle co, byleby czcionka była duża''.
Mam kilku takich. Jednak moją ulubioną Czytelniczką jest Hermiona (imię zmienione na potrzeby recenzji). Hermiona ma lat kilanaście, jest bardzo racjonalnym i gadatliwym stworzeniem, i pewnego dnia postanowiła mi się z zaskoczenia odwdzięczyć za to, że pożyczam jej moje prywatne książki, a nie tylko te biblioteczne. To ,,odwdzięczenie się'' przybrało kształt trzech wielgachnych tomów z serii ,,Lustrzanna'', które kiedyś pewnie bym przeczytała.
Kiedyś.
Jeśli starczyłoby mi czasu.
Tymczasem, zmuszona niejako okolicznościami (bo pożyczonych książek nie można trzymać w nieskończoność, jak tych ze stosików wstydu) zabrałam się za czytanie ,,Zimowych zaręczyn''. I wiecie co?
To było świetne!
Ofelia mieszka na arce znanej jako Anima. Żyje w ciszy i spokoju Muzeum, opiekuje się eksponatami i odrzuca niechciane konkury. Bo wiecie, kto by myślał o miłości (rodzeniu dzieci, prowadzeniu domu) kiedy tyle ciekawych eksponatów czeka do przeczytania?
Bo właśnie, Ofelia jest czytaczką. To znaczy, że potrafi czytać przedmioty. Jest w stanie cofnąć się w przeszłość, do ich pierwszego właściciela – w ten sposób poznaje nie tylko historię przedmiotu, ale i ludzi, którzy trzymali go w dłoniach.
To naprawdę niezwykły dar.
Ale jest coś jeszcze, co wyróżnia Ofelię. Otóż dziewczyna jest również Lustrzanną. Potrafi przechodzić przez lustra, z jednego miejsca do drugiego. Co prawda jest to umiejętność ograniczona przestrzennie – dziewczyna nie może w ten sposób podróżować między Arkami. Niemniej jednak jest to dar rzadki i bardzo przydatny.
Świat Ofelii wywraca się do góry nogami wraz z wiadomością dostarczoną przez Nestorki rodu – wybrano kawalera z którym dziewczyna ma się ożenić. To będzie wspaniałe małżeństwo dyplomatyczne, które połączy Animę z Biegunem.
I chociaż pewnie kto inny cieszyłby się na miejscu Ofelii, to ona jest wprost załamana. Nie widzi jej się to małżeństwo, nie ma na nie ochoty i wiele by dała, żeby nie musieć realizować planu Nestorek. To jednak nie wchodzi w grę. I to z wielu powodów.
Thorn, wspomniany kawaler, również nie wydaje się być zachwycony wizją szybkiego ożenku. W zasadzie można odnieść wrażenie, że robi wszystko, żeby zdystansować i zniechęcić do siebie Ofelię. A już na pewno niczego jej nie tłumaczy.
Mylą się jednak Ci z Was, którzy pomyśleli, że w tym momencie zanosi się na standardowy romans dla nastolatek. Ona i on, umówione małżeństwo i miłość, która wybucha płomieniem jasnym, gorącym i namiętnym to zdecydowanie nie ten adres.
Mamy za to dużo frustrującej bohaterkę niewiedzy, dwór pełen intryg kryjących się w intrygach, słodkiego chłopca o jasnych lokach i morderczym usposobieniu, piękną Berenildę będącą w bardzo zażyłych stosunkach z Duchem Rodziny, Farukiem. Mamy czarującego i niezapomnianego ambasadora Archibalda, człowieka, który mówi prawdę i tylko prawdę (niespecjalnie przejmując się konsekwencjami swoich słów), i wydaje się rozgrywać własną partię intryg...
,,Zimowe zaręczyny'' wciągają. Naprawdę wciągają. Autorka dokładnie wykreowała zwichrowany, zniszczony świat i chociaż jej pomysł nie jest szczególnie odkrywczy (podobne możemy przeczytać w ,,Verticalu'' albo ,,Morderczych maszynach'') to jednak zachwyca swoim rozmachem i intryguje mitologią.
Często serię ,,Lustrzanny'' porównuje się do ,,Harry'ego Pottera''. Nie zgodzę się z tym. Książki Christelle Dabos są niewątpliwym fenomenem, chociaż wydają się nie mieć tak szerokiego zasięgu, jak powieści Rowling. Są też dużo bardziej dojrzałe, mroczne i przemyślane.
Jeśli więc macie ochotę na porywającą, przeraźliwie zimną i zapierającą dech w piersiach opowieść – sięgnijcie po ,,Zimowe zaręczyny''. Gwarantuję Wam, że się nie rozczarujecie.
PS. Na koniec, w ramach ciekawostki, chcę powiedzieć, że wreszcie – po tych wszystkich latach czytania – spotkałam bohaterkę, która ma z włosami taki sam problem jak ja. Ofelia też nie potrafi ich ułożyć, też cały czas na jej głowie widnieje ,,artystyczny nieład'' i też musi się męczyć ze zrobieniem najprostszej fryzury. To sympatyczne i w pewien sposób pocieszające.