Jarosław Dobrowolski swoją przygodę pisarską rozpoczął od współtworzenia antologii opowiadań grozy i fantasy ,,Powroty'', ,,Gruzy'' i ,,Tryzna''. To ,,Delirium'' jest jednak pełnym debiutem literackim, który otwiera cykl ,,Krwiopijca''.
Konrad Harkov wiedzie życie z dala od ludzi. Jest zmęczony, zblazowany i chory- doskwiera mu głód, jest bowiem wampirem, ale nie byle jakim. Jest krwiopijcą, który za wszelką cenę odmawia spożywania ludzkiej krwi. Jego ascetyczny żywot przerywa pewien wypadek samochodowy, za sprawą którego w jego domu pojawia się Marta i jej autystyczny syn, którzy przeżyli tylko dzięki pomocy Borysa- barmana z sercem na dłoni. Nikt jednak nie wie, że kobieta ucieka przed przeszłością, barman skrywa mroczne tajemnice, a wampir porzucił polowanie na ludzi. Każdy ma swoje sekrety, każdego z nich ścigają także potworne demony przeszłości.
Motyw wampiryzmu w książkach i filmach jest wykorzystywany od wielu lat. Jest więc już nieco oklepany, zwyczajnie nie jest to nic odkrywczego. Co więc sprawia, że biorąc do ręki powieść ,,Delirium'' nie można się od niej oderwać? Już wyjaśniam!
Zacznę od bohaterów, gdzie jedne z pierwszych skrzypiec odgrywa postać Konrada.
Wampir, który nie pije ludzkiej krwi, mocno trzyma się swoich postanowień, ale nie dość, że nie krzywdzi ludzi, to jeszcze zaczyna im pomagać. Harkov jest bowiem chirurgiem, dlatego rozpoczyna praktykę we wsi, w której mieszka. Nasuwa się więc pytanie, co takiego ma w sobie ta postać, że zasługuje na sympatię i szacunek? Nie jest to bohater dynamiczny, ponieważ nie zachodzi w nim istotna przemiana. Owszem wraz z rozwojem akcji, Konrad zmienia się, aczkolwiek nie jest to przemiana spektakularna, a on sam zaczyna swoją marną do tej pory egzystencję zmieniać na lepsze dzięki podjętym decyzjom.
Jest to postać bardzo ciekawie zbudowana, która ładnie operuje sarkazmem, przebija przez niego współczucie oraz chęć niesienia pomocy, duży dystans do siebie, ale również ta mistyczna ,,wampirza'' siła.
Konrad przejawia wiele typowo ludzkich cech, takich, z którymi można się utożsamiać. Przypomina nieco przeklętego Louisa z ,,Wywiadu z wampirem'' Anne Rice.
Borys, którego ścieżki losu krzyżują się z Konradem skrzętnie ukrywa swoje tajemnice. Dobrowolski postarał się w jego przypadku, żeby charakterystyka postaci była czytelnikowi dość dobrze znana już od samego początui, natomiast kim tak naprawdę jest barman z Jagniątkowa, pozostaje w sferze domysłów. Brawo!
Oprócz odświeżenia motywu wampiryzmu, Autor postanowił wykorzystać także elementy wierzeń i legend ludowych. Miałam okazję czytać już kilka powieści, gdzie motorem napędowym była owa religia dawnych Słowian. Różne były moje odczucia związane z wykorzystaniem tego zagadnienia, ponieważ jest to temat szeroki, a częstym błędem popełnianym przy wykorzystaniu go, jest obszerny zarys, który jest potraktowany po macoszemu. Dobrowolski w ,,Delirium'' jednak ostrożnie stąpa po lodzie, który sam sobie stworzył.
Mimo połączenia w jednej powieści zarówno koncepcji świata wampirów, folkloru słowiańskiego, okultyzmu, który dość długo jest przez Autora ukrywany, dochodzi jeszcze sporo jak na fantasy dramatu i grozy.
I te momenty rodem z horroru bardzo mnie zaskoczyły, ponieważ choć opowiadań Dobrowolskiego nie czytałam, to jednak uważam, że wykonał kawał dobrej roboty. Autor potrafi dawkować czytelnikowi napięcie, umie stworzyć fenomenalną aurę niepokoju.
A kiedy potrzeba solidnie i soczyście używa przekleństw! I za to go lubię!
,,Delirium'' to naprawdę kawał dobrej literatury fantasy, gdzie świat wampirów przenika się ze światem ludzi, zwierząt i zmiennokształtnych. Powieść, która wciąga świetnie zbudowanymi bohaterami, dynamiczną akcją i piętrzącymi się tajemnicami- odkrywanymi częściowo i powoli, aby zaostrzyć apetyt na kolejny tom. Czytając ,,Delirium'' odniosłam wrażenie, że Dobrowolski zapowiada się na kolejnego czołowego przedstawiciela gatunku fantasy w Polsce, i jestem pewna, że jego talent niczym nie ustępuje pisarstwu Sapkowskiego, Ziemiańskiego, czy Piekary lub Grzędowicza.