Jak często widzimy uśmiech na twarzy dziecka, który pod swoją maską skrywa tak naprawdę ból i rozpacz? Jak często zdarza nam się przejść obojętnie obok krzywdy, udając, że wcale jej nie widzimy, odwracając wzrok, a tak naprawdę ta krzywda skrywa się za rogiem, za naszą ścianą…? Jest naszym sąsiadem, przyjacielem, rodziną. Na ile jesteśmy spostrzegawczy, a na ile obojętni?
Czy zadaliście sobie kiedykolwiek któreś z tych pytań? Z pewnością zadacie je sobie, sięgając po powieść „Walcząc z przeszłością” autorstwa Małgorzaty Brodzik, znanej zapewne dla wielu z Was z facebook’owego bloga „Małgorzata Brodzik – mama na obrotach i autorka”.
Książka przedstawia losy Emmy, gdy była dzieckiem, a jej życie stanowiło pasmo nieszczęść i przykrości, a także ciągłego strachu o siebie i o matkę, która nie potrafiła wydostać się spod niszczycielskich rąk męża. Męża, który pił i awanturował się. Mężczyzny, który nie zawahał się zastosować przemocy fizycznej i psychicznej. Oprawcy, który wreszcie zdolny był posunąć się do znacznie gorszego.
„Miałam wrażenie, że wszędzie widzę krew, ale po chwili uświadomiłam sobie, że nie było jej aż tak wiele. Po przekroczeniu progu nie mogłam się ruszyć. Stałam i patrzyłam. Czułam się tak, jakby moje ciało było wielkim, ciężkim kamieniem, którego nie dam rady sama podnieść.”
Autorka poprzez swoją powieść zwraca uwagę na temat, który choć tak powszechny, to wciąż jednak przez wielu z nas ignorowany. Pokazuje jak ogromny wpływ na dziecko ma to, co się wokół niego dzieje i jak bardzo trudna przeszłość może człowieka wyniszczyć i ciągnąć się za nim również w dorosłym już życiu. W książce możemy zaobserwować obojętność sąsiadów, którzy doskonale wiedzą co dzieje się za drzwiami domu Emmy i jej matki. Możemy także zobaczyć, jak wielkim wstydem dla dziecka jest to, co czasami nieopatrzny los mu zsyła. To także powieść o samotności dziecka pośród jego walki o lepszy dla siebie świat. Widzimy, jak kłamstwa i lęki mogą doprowadzić do tragedii. Widzimy również, jak dziecko będące ofiarą szybko musi dorosnąć, a niekiedy zamiast być chronione samo musi stać się opiekunem dla osoby dorosłej.
Jak często zastanawiamy się, np. dlaczego kobieta nie odejdzie od męża, który jest przemocowy? Ta książka odpowiada nam na to pytanie, pozwalając jednocześnie zajrzeć w głąb tej problematyki i jednocześnie zrozumieć mechanizmy postępowania ofiar.
Jednakże nie wszystko w powieści jest złe, bowiem pojawia się również to, co dobre i to w najmniej oczekiwanym momencie. Jest to pomoc i wsparcie od … no właśnie tą zagadkę do rozwikłania pozostawiam już Wam moi drodzy. Zastanawiam się tylko, czy ta pomoc nie przybywa trochę za późno, bo na pewno dzieje się to wtedy, gdy życie bohaterki zawala się bezpowrotnie. Zmienia się jej całe życie, ale jedno pozostaje na zawsze – żal.
Muszę przyznać, że ta książka jest szczególnie wyjątkowa i bynajmniej nie dlatego, że autorka stała się dla mnie kimś ważnym, czy dlatego, że kilka moich słów znalazło się na tyle okładki – za co z całego serca Ci Gosiu dziękuję.
Powieść jest wyjątkowa bo jest prawdziwa. Autorka doskonale zna temat, w którym się porusza, a myślę, że tylko taki właśnie autor jest w stanie stworzyć tak dobre dzieło, bez zakłamania. Oczywiście pewne sytuacje stworzone zostały na potrzeby książki, jednakże doskonale wyczuwa się, że Małgorzata Brodzik zdecydowanie wie o czym pisze.
Zaletą powieści jest fakt, że pomimo trudnego tematu, jakim jest przemoc wobec dziecka, książkę czyta się niesamowicie szybko. Zdecydowanie nie jest łatwo stworzyć TAKĄ powieść, TAK LEKKIM piórem.
„Walcząc z przeszłością” łamie serce i skłania do wielu refleksji. Osobiście miałam okazję przeczytać książkę kilkukrotnie i wiecie co Wam powiem? Emocje za każdym razem były takie same i za każdym razem w tych samych przeczytanych już przecież i doskonale mi znanych momentach do oczu napływały mi łzy. Zaopatrując się więc w tą powieść, zaopatrzcie się także w chusteczki.
Gośka – wiem, że się powtarzam, ale naprawdę jestem z Ciebie dumna, nigdy nie przestawaj pisać bo Twoje powieści mogą zmieniać świat.