„W życiu nie ma niczego stałego poza zmianą", tak brzmią słowa greckiego filozofa Heraklita. Jest coś co sprawia, że raz wszystko toczy się po naszej myśli, innym razem wręcz przeciwnie. Od nad samych jednak zależy, jakie będą nasze kolejne wybory i choć mimo ciągłych napotykanych trudności, to my decydujemy czy idziemy w jedną bądź drugą stronę. Czy można zatem zostawić za sobą całe dotychczasowe życie i zacząć wszystko od nowa? Istnieją osoby, które pragną tak radykalnych zmian czekając na lepszy los, tak jak Marcie Sullivan, główna bohaterka powieści ,,Pożegnanie z przeszłością’’ Robyn Carr. Książka jest czwartą częścią serii Virgin River, która niedawno ukazała się pod nakładem wydawnictwa Mira.
Marcie, to dwudziestosiedmioletnia wdowa. Prawie rok temu przed samymi świętami Bożego Narodzenia, mąż Bobby w wieku dwudziestu sześciu lat zakończył ziemski padół. Służył on w marines, gdzie brał udział w amerykańskiej interwencji w Iraku. Właśnie tam został ranny w walkach, w wyniku których doznał poważnego urazu rdzenia kręgowego oraz mózgu, przez co zanim zmarł, najbliższe trzy lata spędził przykuty do łóżka. Jego najserdeczniejszy przyjaciel i zarazem dowódca sierżant Ian Buchanan, mimo iż uratował mu życie, obarcza się winą za całą zaistniałą sytuacje odchodząc ze służby z piechoty morskiej. Przez pewien czas mężczyzna koresponduje jeszcze z Marcie, lecz jednak któregoś dnia nieoczekiwanie kontakt się urywa. Zaniepokojona kobieta pragnie odszukać Iana, aby dowiedzieć się o przyczynie zerwania więzi oraz osobiście (gdyż nie miała jeszcze okazji) podziękować za uratowanie życia Bobby’emu, dzięki czemu, młoda wdowa miała czas na pożegnanie i pogodzenie się częściowo ze śmiercią męża.
Dziewczyna wsiada więc do swego ,,garbusa’’ podążając śladowym tropem za sierżantem Ian'em, który od jakiegoś czasu skutecznie się ukrywa. Po wielu bezowocnych próbach trafia do małego miasteczka Virgin River, gdzie wreszcie w małej, leśnej, górskiej chatce odnajduje Buchana. Niestety mężczyzna nie jest zadowolony z niespodziewanej wizyty każąc Marcie natychmiast wracać do domu. Dlaczego Ian tak obcesowo potraktował żonę byłego przyjaciela i czy zdeterminowana kobieta, będąca już u celu swej wędrówki posłucha gróźb żołnierza udając się z powrotem w rodzinne strony?
,,Pożegnanie z przeszłością’’ to cała panorama uczuć i emocji. Robyn Carr z niezwykłą lekkością i swobodą wprowadziła nas w skomplikowane perypetie głównych bohaterów, przez co niemal sama czułam jakbym czytała o swoich bliskich znajomych, przeżywając wspólnie z nimi ich osobiste rozterki i problemy. Fabuła toczy się spokojnym, naturalnym torem wciągając głęboko w samo centrum wydarzeń.
Główni bohaterowie: Marcie i Ian, są w pełni autentyczni i prawdziwi w swoim zachowaniu, dlatego od samego początku zapałałam do nich ogromną sympatią. Kobieta, mimo młodego wieku przeszła już w swym życiu bardzo wiele. Rodzice zmarli kiedy była jeszcze dzieckiem i pod swoje skrzydła wzięła ją starsza, nadopiekuńcza siostra. Wcześnie wyszła za mąż za Bobby’ego mając zaledwie dziewiętnaście lat i owdowiała siedem lat później. Los ją nie oszczędzał, lecz mimo to, Marcie jest twarda i zadziorna. Wie czego chce od życia i stara się to realizować. Tak właśnie było w przypadku odszukania najbliższego przyjaciela jej męża. Przez pewien czas utrzymując zaledwie listowny kontakt, zdążyła już zżyć się z owym nieznanym mężczyzną, dlatego gdy Ian przestaje do niej pisać, postanawia osobiście się z nim spotkać. Nie wie jednak, iż były żołnierz przygnieciony bagażem doświadczeń jest okaleczony psychicznie, dlatego nie chce rozmawiać o sobie, wojnie i Bobby’m. Na szczęście Marcie, jest uparta i stanowcza w swoich poczynaniach. Nie tak łatwo daje się zastraszyć gburowatemu Buchanowi. Stopniowo, krok po kroku próbuje dotrzeć do jego zatwardziałego serca.
Wszystkim bez wyjątku polecam zapoznać się z niezwykle ciepłą i pełną optymizmu powieścią ,, Pożegnanie z przeszłością’’. Jestem przekonana, że tak jak ja, z ogromną łatwością wdrożycie się w codzienne realia głównych bohaterów i pokochacie całą miejscową społeczność miasteczka Virgin River. To miejsce skradło mi serce. Niemal osobiście oczyma duszy widziałam wielkie drzewa do samego nieba, dziką, fascynującą przyrodę oraz oswojone, podchodzące prawie pod sam dom jelenie. Zobaczcie również, jak dwoje obcych ludzi zmagając się z duchami przeszłości, próbuje zacząć wszystko od nowa. Polecam.