Po lekturze książki "Dygot" Jakuba Małeckiego postanowiłam, że wszystkie jego książki biorę w ciemno. Zafascynował mnie styl pisarza do tego stopnia, że podjęłam błyskawiczną decyzję: muszę bliżej zapoznać się z jego twórczością. "Święto ognia" to moje drugie spotkanie z Jakubem Małeckim. Zachwyciła mnie prostota tej historii, a jednocześnie jej głębia i wielowarstwowość. "Święto ognia" to piękna, niezwykle klimatyczna opowieść o pogoni za marzeniami i o walce, aby te marzenia zrealizować. To także opowieść o ucieczce przed wspomnieniami, ale przede wszystkim to opowieść o zmaganiu z codziennością w chorobie i przyjmowaniu z pokorą tego, co nieuniknione.
Poldek Łabendowicz jest ojcem dwóch dorosłych córek: Anastazji - cierpiącej na porażenie mózgowe i Łucji - tancerki Polskiego Baletu Narodowego. Mimo, że młode kobiety dzieli 10 lat różnicy, zawsze były i są bardzo emocjonalnie związane. Tylko starsza Łucja potrafi zrozumieć tajemny język siostry, a nawet ma wrażenie, że Nastka zna wszystkie jej myśli i potrafi rozszyfrować każdy jej nastrój.
"Czasami mam wrażenie, że potrafi zajrzeć mi do głowy, rozsiąść się tam i oglądać każdy kąt - że nauczyła się tak wchodzić do innych, zwłaszcza do mnie, do której ma klucze."
Łucja Łabendowicz jest piekielnie ambitna i piekielnie pracowita. Marzy o zostaniu solistką w nowym przedstawieniu "Święto ognia". Czy uda jej się spełnić marzenie życia? Czy cena nie okaże się zbyt wysoka?
Anastazja Łabendowicz, niezwykle wrażliwa, inteligentna, wnikliwa obserwatorka. Amatorka komiksów, mangi i gorącej czekolady. Jej całym światem jest okno i podwórko. Potrafi godzinami obserwować sąsiadów i czerpać radość z najbardziej oczywistych rzeczy, takich jak spacer czy zwykła rozmowa z tatą lub z siostrą.
"Dzisiaj idziemy na spacer, a każdy dzień, kiedy idziemy na spacer, jest wielki. Na dodatek mam w kieszeni odłożone kieszonkowe, więc się naprawdę niecierpliwię"
Poldek Łabendowicz czasami zwyczajnie sobie nie radzi. Ucieka. Ucieka w nienawiść, alkohol, rozpacz. Ucieka do mieszkania swojego przyjaciela, bo czuje się coraz bardziej przytłoczony i zmęczony. Nie tylko opieką nad niepełnosprawną córką, ale i bolesnymi wspomnieniami. Ucieka od potworów, które człapią za nim krok w krok. Czy pokona demony przeszłości? Czy tajemnica, którą jego żona zabrała do grobu, wyjdzie na jaw? I czy kiedykolwiek jeszcze poczuje się szczęśliwy?
"Do dziś to robię, spoglądam w okna i wyobrażam sobie życia płynące po ich drugiej stronie, życia piękne i szczęśliwe, życia jak to, które kiedyś miałem."
Autor pokazuje, jak ważne są silne więzy rodzinne, które stawią czoła największym życiowym wyzwaniom. Uzmysławia, że akceptacja trudnej i nieuleczalnej choroby daje siłę do codziennych potyczek z barierami nie tylko ciała, ale i umysłu. Pokazuje jak istotne w życiu jest czerpanie radości z drobnych, z pozoru mało znaczących rzeczy takich jak promienie słońca za oknem czy życzliwy gest sąsiada.
"Święto ognia" Jakuba Małeckiego urzekło mnie, wzruszyło, wycisnęło z moich oczu łzy. Ta historia, opowiedziana z perspektywy trzech narratorów: ojca i dwóch córek uzmysłowiła mi, że marzenia nie muszą być od razu wielkiego kalibru, ale mogą dotyczyć najbardziej zwykłej rzeczy na świecie, takiej jak przebiegnięcie przez całe miasto. O tym właśnie marzyła Anastazja. Dwudziestoletnia dziewczyna przykuta do wózka inwalidzkiego.
Polecam.