Na okładce napisano, że "Zmiany" to jedyna autobiograficzna powieść noblisty, chińskiego pisarza, Mo Yana. Według mnie, nie jest to jednak autobiografia, ale zlepek wspomnień z różnych okresów czasowych, począwszy od 1969 roku, kiedy to autor, uczeń piątej klasy, został wyrzucony z podstawówki. Został wyrzucony tylko dlatego, że chciał połączyć się w niedoli ze swoim nauczycielem, panem Paszczakiem Liu, który - podobnie jak autor - miał duże usta.
"Uważam, że powinniśmy wspierać się nawzajem i pocieszać w nieszczęściu. Każdego mógłbym przezywać, tylko nie jego. Lecz, kiedy wyłożyłem mu swoje odczucia, wszystko zrozumiał na opak."
W szkole prześladowała go pogarda i pech. Cokolwiek chciał osiągnąć, wychodziło nie tak. Nawet, gdy pragnął się przypodobać nauczycielowi, odbierano to jako prowokację.
"Ileż to razy moja matka wdychała ciężko, mówiąc: Oj synku! Ty jesteś jak wrona - nawet jak wykraczesz coś dobrego, nikt ci nie uwierzy!"
Mo Yan mieszkał w komunie rolniczej na głębokiej prowincji. Państwowa komuna rolnicza Jiaoke mogła wszystko załatwić, w jej skład wchodzili rewolucjoniści, którzy byli elitą intelektualną. Dzięki nim, szkoła Mo mogła wyposażyć członków orkiestry szkolnej w instrumenty i piękne mundurki, co wprawiło w ogromny zachwyt naszego bohatera i wszystkich zebranych.
"Kiedy więc szkolna orkiestra wojskowa po raz pierwszy dała na boisku koncert, wszyscy wytrzeszczyli oczy i przecierali uszy wobec tej wspaniałości, stylu, energii, zachwyceni tym energicznym dźwiękiem, rytmem i melodią. Któż to widział takie kostiumy?! któż to słyszał taką muzykę?!"
Autor wspomina czasy szkolne, kolegów i nauczycieli, a w samym centrum jego marzeń znajduje się stary, radziecki gazik, pojazd należący do ojca jego koleżanki ze szkoły. Dalej mamy wspomnienia z czasów, kiedy Mo był pracownikiem dorywczym w zakładach bawełnianych. Miał jednak status rolnika, i jako taki był obywatelem drugiej kategorii.
Kiedy wstąpił po szkoleniu do wojska, trafił do kiepskiej jednostki i musiał porzucić ambitne plany zawodowe. Z czasem jednak zaczęło układać mu się coraz lepiej. Mimo, iż edukację zakończył na piątej klasie podstawówki, miał stanowisko nauczyciela matematyki. Wykładał też filozofię, nauki polityczne i ekonomię, nie posiadając żadnych kwalifikacji, jedynie improwizując. Dostał się na studia, mimo, iż nie był absolwentem liceum. (!) Mo marzył o zrobieniu kariery literackiej.
Trochę zabrakło mi w tej historii odniesień do rodziny pisarza: żony i córki.
"Zmiany" potraktowałam jako ciekawostkę o życiu chińskiego społeczeństwa na tle powoli rozwijającej się transformacji po śmierci Mao Zedonga.
Jego wspomnienia obudziły moje własne, kiedy to chodziłam do szkoły podstawowej czy byłam na wycieczce w stolicy. (Mo trzy dni zwiedzał Pekin).
Ta książka specjalnie mnie nie zachwyciła, ot spisane wspomnienia z różnych okresów życia. Doceniam jednak humor autora, bo styl pisania mnie nie porwał.
"Zmiany" to książka o pewnych walorach poznawczych. Warsztat noblisty jednak nie powala.