No i stało się... Ostatnia część trylogii za mną. Chyba z zasady nie lubię ostatnich tomów. Nie lubię się żegnać z poznanymi bohaterami tym bardziej, jeśli, tak jak w tym tomie, pozostał niedosyt.
Pierwszy tom ujął mnie balansem między wątkiem kryminalnym a miłosnym. Wszystko było spójne i zrównoważone. Druga część, w szczególności pierwsza połowa, przechyliła szalę w stronę gatunku sensacyjno-kryminalnego. Ten tom już prawie w całości zdominowany był rozgrywkami i porachunkami między postaciami, a wątek romansu był znikomy. Relacje zostały zasypane grubą warstwą intryg. Nieliczne sceny zbliżeń były słabo opisane. Oschłe, płaskie i bez sfery uczuciowej. Szkice psychologiczne postaci zostały bardzo precyzyjnie zbudowane w poprzednich tomach, a teraz jedynie konsekwentnie kontynuowane. Nie zostały rozwinięte, a przez to nie porywały. Odniosłam wrażenie, że wszyscy bohaterowie stracili pazur, zmiękli, skruszeli.
Jak już jestem przy postaciach, to wspomnę, że nie spotkałam w innych książkach tak dużej ich ilości. To nasycenie sprawiło niektórym czytelnikom problem w pierwszej części. W drugiej doszli kolejni, ale dla mnie był to atut. Trzeci tom został wydany półtora roku po poprzednim, którego nie pamiętałam w całości. Otrzymałam kolejną dostawę bohaterów i tym razem zaczęłam się gubić. Cała seria jest przepełniona tajemnicami, nieoczywistymi zachowaniami bohaterów i bardzo zagmatwanymi intrygami. Pod tym kątem ta powieść również bije wszystkie inne na głowę. Nie czytałam bardziej złożonej i zawiłej historii. Ten tom koncentrował się to na powiązaniach bohaterów. Gdy już jedna relacja rodzinna została rozwiązana, to dochodziło kilka innych niewyjaśnionych. To, choć intrygujące, również stało się monotonne. Zamierzeniem autorki było wyjaśnienie całej historii, którą utkała niesamowicie gęsto i z niezwykłą starannością, ale sprawiło, że finałowy tom stał się jednowymiarowy i jednowarstwowy. Czytelnik jest faszerowany całym mnóstwem porachunków i powiązań w przeróżnych konfiguracjach, a zabrakło emocjonalnej perspektywy Anny oraz Ricka, którego w narracji zastąpili inni. Chyba wszyscy bohaterowie zostali dopuszczeni do głosu, począwszy od śledczych: Branka, Ewy, Merdena, Donovana, Stoleman, przez gangsterów: Jack Noriega, Dana, Laurę, aż po osobę głównej bohaterki Anny. Prócz tych narracji doszły też głosy z przeszłości Sophii i Heleny. Autorka pominęła perspektywę Ricka, który występuje sporadycznie podczas spotkań z innymi postaciami. Podobno Anna i Rick nie dawali się ujarzmić, ale dawali sobie nadzieję... Podobno. Ja tego nie zauważyłam.
Ten tom jest jeszcze bardziej przekoloryzowany, niemniej książka bardzo mi się podobała i czytałam ją z zapartym tchem do samego rana, póki się nie skończyła. Wielkie brawa dla autorki za stworzenie tak niebanalnej, skomplikowanej, doskonałej historii rodzinnej, którą dzięki świetnemu stylowi literackiemu, czytało się z olbrzymią przyjemnością.
Przy okazji muszę jeszcze wspomnieć, że cała trylogia ma przepiękne okładki. Na szczególną uwagę zasługuje właśnie ta z trzeciego tomu, gdyż autorka wydawała go samodzielnie. Świetna robota. Części pozostały spójną całością.