„Malowany człowiek: Księga I” Petera V. Bretta to mój kolejny re-reading. Wszystko za sprawą chęci poznania całej serii, a że kilkanaście lat temu przerwałam bodajże na trzecim tomie, koniecznie muszę przypomnieć sobie całość od nowa. Tak oto powróciłam do tego niesamowitego świata wykreowanego przez Petera V. Bretta. Czy po tylu latach nadal robi na mnie wrażenie?
Gdy słońce chowa się za horyzontem, z mgły wyłaniają się demony. To bezlitosne istoty, których jedynym celem jest rzeź. Ludzie ze strachu rozpraszają się po osadach, a ich jedyną bronią są magiczne runy, które i tak ledwo powstrzymują potwory. W tym świecie pełnym strachu dorasta Arlen, który nie chce godzić się na lęk i pragnie stawić czoła demonom. Leesha - której los został naznaczony kłamstwem, a mimo to zdobywa wiedzę mogącą zmienić przyszłość. Rojer - chłopiec, którego skrzypce kryją moc zdolną zmienić przebieg walki. Każde z nich ma w sobie iskrę buntu. Każde z nich wie, że świat skrywa więcej, niż im powiedziano. Czy odważą się porzucić iluzję bezpieczeństwa i wyruszyć ścieżką, z której nie ma odwrotu?
„Malowany człowiek: Księga I” Petera V. Bretta to powieść fantasy, która od lat nie tylko mnie zachwyca bogactwem wykreowanego świata. Intryguje fabułą. Przekazuje głęboką symbolikę. To historia, która wciąga od pierwszej strony, przedstawiając bardzo ponurą wizję rzeczywistości, w której ludzie zostali zepchnięci na margines przez demony wyłaniające się z otchłani. Czy to faktycznie kara za grzechy? A może swego rodzaju makabryczna motywacja, by wyjść ze strefy komfortu i dokonać przełomowych zmian? Z takim pytaniem pozostałam po ponownym przeczytaniu tej powieści.
Jeżeli chodzi o gatunek - książka wpisuje się w dark fantasy. To mroczna odmiana fantastyki, gdzie króluje walka o przetrwanie. Tutaj kluczowym motywem jest strach, determinacja, wiedza tajemna i walka z własnymi słabościami. Poruszony jest także temat granic wolności i przeznaczenia. Czy wszyscy są skazani na życie w lęku, czy może jest szansa na odmianę własnego losu?
Co do bohaterów, fabuła skupia się i splata losy trójki postaci. Arlen to chłopiec, który wykazuje się niebywałą odwagą. Będący świadkiem tchórzostwa i śmierci pragnie znaleźć sposób na skuteczną walkę z demonami. Jego podróż to symbol dojrzewania, determinacji i poszukiwania własnego ja. Leesha to młoda kobieta, która ucieka przed ograniczeniami narzuconymi przez społeczeństwo. Pokazuje, że w dobie dominacji mężczyzn kobieta również dysponuje ogromną siłą. Nie boi się postawić na swoim. Odkrywa tajniki medycyny i wiedzy tajemnej. Rojer jest chłopakiem, który także doświadczył traumatycznych wydarzeń z udziałem demonów. Pomimo kalectwa odkrywa w sobie talent do gry na skrzypcach, co staje się jego orężem w walce z demonami. Okazuje się, że słabości mogą okazać się siłą.
Jednym z istotnych elementów fabuły jest motyw wiedzy tajemnej, której symbolem staje się biblioteka. W świecie pełnym chaosu i strachu to właśnie zgromadzona przez pokolenia mądrość pozwala na przełamanie ograniczeń. Leesha, jako zielarka, uczy się o dawnych sposobach leczenia i odkrywa, że przeszłość może kryć odpowiedzi na najważniejsze pytania, natomiast Arlen uświadamia sobie, jak potężna wiedza ukryta jest na kartach starych ksiąg. Książki w powieści pełnią więc rolę oręża przeciwko ciemności – dosłownie i w przenośni.
„Malowany człowiek: Księga I” Petera V. Bretta to książka, która prowokuje do myślenia nad naturą strachu i jego wpływem na społeczeństwo. Czy strach rzeczywiście chroni, czy raczej więzi? Pokazuje, że czasem największym wrogiem nie są zewnętrzne zagrożenia, lecz nasze własne ograniczenia. To historia o przezwyciężaniu lęku i odnajdywaniu w sobie siły, której nie podejrzewaliśmy. Dodam jeszcze, że historia kończy się w momencie, który aż prosi się o kontynuację – pytania pozostają bez odpowiedzi, a losy bohaterów nabierają tempa. Jeśli pierwszy tom wciągnął czytelnika, to kolejny jest wręcz obowiązkowy! Właśnie się za niego zabieram, a Wy sięgajcie po Księgę I. Polecam ogromnie!